Sędziowie w całym kraju mają dzisiaj nie wchodzić do sal rozpraw i nie orzekać: apeluje o to Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Ma to być gest solidarności z sędziami Beatą Morawiec, Igorem Tuleyą i Pawłem Juszczyszynem, których od orzekania odsunęła – jak podkreśla Iustitia: upolityczniona – Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego.

Przypomnijmy, 5 grudnia 2019 roku sędziowie Izby Pracy Sądu Najwyższego orzekli, że Izba Dyscyplinarna SN nie jest sądem ani w rozumieniu prawa unijnego, ani w rozumieniu prawa krajowego. Kilka miesięcy później natomiast, w kwietniu 2020, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nakazał zawieszenie przepisów pozwalających na działanie Izby Dyscyplinarnej w sprawach dyscyplinarnych sędziów.

W październiku 2020 roku Izba Dyscyplinarna SN nieprawomocnie uchyliła immunitet krakowskiej sędzi Beacie Morawiec: starała się o to prokuratura chcąca postawić sędzi zarzuty m.in. korupcji i przywłaszczenia środków publicznych. Równocześnie Izba postanowiła o zawieszeniu Beaty Morawiec w czynnościach służbowych i obniżeniu jej wynagrodzenia o 50 procent.

W listopadzie z kolei Izba Dyscyplinarna prawomocnie uchyliła immunitet warszawskiemu sędziemu Igorowi Tuleyi: prokuratura domagała się tego, chcąc postawić sędziemu zarzuty m.in. przekroczenia uprawnień i bezprawnego ujawnienia informacji z postępowania. Izba zdecydowała również o zawieszeniu sędziego Tulei w czynnościach orzeczniczych i obniżeniu jego uposażenia o 25 procent.

Niemal rok temu natomiast, na początku lutego 2020, Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego zawiesiła w czynnościach olsztyńskiego sędziego Pawła Juszczyszyna i obniżyła o 40 procent jego wynagrodzenie. Było to konsekwencją wcześniejszej decyzji Juszczyszyna, który rozpatrując apelację w sprawie cywilnej, uznał za konieczne rozstrzygnięcie, czy sędzia nominowany przez nową Krajową Radę Sądownictwa był uprawniony do orzekania w pierwszej instancji.

Protestujący dzisiaj sędziowie podkreślają, że Izba Dyscyplinarna SN jest organem upolitycznionym i żądają przywrócenia Igora Tuleyi, Beaty Morawiec i Pawła Juszczyszyna do pracy.

Jak zauważa prezes Iustitii sędzia Krystian Markiewicz, cytowany na stronach Stowarzyszenia: "Władzy nie interesuje los pokrzywdzonych, czekających kolejne lata na sprawiedliwość. W związku z zasadą niezmienności składu orzekającego w sprawach karnych ponad 40 spraw prowadzonych dotąd przez Igora Tuleyę będzie rozpoznawanych od nowa. Sędzia Tuleya miał np. kończyć proces oskarżonych o zlecenie zabójstwa biznesmena Piotra Głowali - i teraz, po dwóch latach procedowania, sprawa będzie musiała ruszyć od początku".

W geście solidarności z zawieszonymi Iustitia zwróciła się do sędziów w całym kraju, by nie wyznaczali rozpraw dzisiaj i w każdym kolejnym 18. dniu miesiąca.

"Akcja ma z założenia charakter akcji narastającej, gdyż jeśli ktoś nie mógł jeszcze w styczniu odwołać rozpraw, to już w lutym, marcu itd. ich po prostu nie wyznaczy. Chodzi o to, aby na tej formie protestu nie ucierpieli obywatele. (...) W kolejnych miesiącach liczymy na coraz większy zasięg protestu" - podkreśla rzecznik prasowy Iustitii sędzia Bartłomiej Przymusiński.

Jak donosi reporter RMF FM Paweł Balinowski, informacje o odroczonych z powodu protestu rozprawach napływają z wielu miast, m.in. z Kielc, Bydgoszczy czy Łodzi.

Tam planowane są również demonstracje protestujących sędziów.

"Jesteśmy tutaj po to, żeby nie było sytuacji, kiedy władza wymyśli sobie, że trzeba wypuścić panów z policji na dzieciaki na ulicach. Jesteśmy tutaj, żeby na końcu tego dziwnego procesu był sąd, który powie, że 'hola, hola, tak robić nie wolno" - podkreślała przed gmachem Sądu Najwyższego sędzia Katarzyna Wróbel-Zumbrzycka.

Prezes Iustitii prof. Krystian Markiewicz zaznacza natomiast: "Efekt działań Ministerstwa Sprawiedliwości pod rządami Zbigniewa Ziobry jest taki, że czas trwania postępowań wydłużył się o 38 procent, a sędziowie niewygodni dla polityków są usuwani. Zbigniew Ziobro nie oferuje więc Polakom nic, upolityczniając sądy na skalę niespotykaną. To zaraz może okazać się ogromnym problemem dla poszkodowanych skutkami lockdownu, protestujących czy broniących wolności słowa - jeśli ich sprawy mieliby rozpoznawać polityczni nominaci, a nie niezależni sędziowie".