Rosja sprawdzi podstawy prawne swojego embarga na import warzyw z Unii Europejskiej, lecz nie zamierza "truć" swych obywateli w imię zasad WTO - to odpowiedź premiera Rosji Władimira Putina na płynącą z Zachodu falę krytyki. Moskwa wprowadziła wczoraj zakaz importu warzyw z krajów UE z powodu fali zakażeń pałeczką okrężnicy EHEC.

Sprawdzę podstawy decyzji o zakazie importu warzyw z UE, podjętej przez służby sanitarne, lecz czekamy na informacje od naszych kolegów z Komisji Europejskiej - powiedział rosyjski premier. Przedstawiciele Komisji Europejskiej mówią nam, że ta decyzja jest sprzeczna z zasadami Światowej Organizacji Handlu (WTO), lecz ludzie tam umierają, gdyż spożywają te warzywa i my nie zamierzamy truć naszych obywateli w imię jakichkolwiek zasad - podkreślił.

W odpowiedzi KE zażądała natychmiastowego zniesienia embarga, podkreślając, że zakaz jest "nieproporcjonalny" i jako taki powinien być "natychmiast" zniesiony. Komisja uważa też, że jest on sprzeczny z zasadami WTO - organizacji, do której Rosja ma nadzieję wstąpić po latach trudnych negocjacji. UE każdego roku eksportuje do Rosji produkty rolne warte 3-4 mld euro.

Wstępne podejrzenia władz niemieckich, że źródłem zakażeń bakterią EHEC są ogórki z Hiszpanii, nie zostały potwierdzone. Hiszpania domaga się odszkodowania za milionowe straty, jakie ponieśli hiszpańscy rolnicy z powodu kryzysu związanego z zakażeniami.