Są zarzuty dla byłego szefa Komisji Nadzoru Finansowego Marka Ch. Jak powiedział jeden z jego obrońców, postawiono mu zarzut przekroczenia uprawnień w związku z odniesieniem korzyści osobistej przez inną osobę. Grozi mu za to do 10 lat więzienia.Przez osiem godzin były szef KNF-u składał wyjaśnienia. W środę czynności mają być kontynuowane. Marek Ch. został zatrzymany nad ranem przez CBA i przewieziony do śląskiego wydziału Prokuratury Krajowej w Katowicach.

Zatrzymanego Marka Ch. przywieziono do Katowic około godziny 13:00 nieoznakowanym radiowozem. Byłego szefa Komisji Nadzoru Finansowego konwojowało dwoje funkcjonariuszy. On sam zasłaniał twarz szalikiem i czapką. Do siedziby prokuratury wszyscy weszli głównym wejściem. Zatrzymany nie odpowiadał na żadne zadawane mu pytania dziennikarzy.

Były szef Komisji składał przez ponad osiem godzin bardzo obszerne wyjaśnienia. W czasie przesłuchania już dwa razy ogłaszano przerwę. Obrońca podejrzanego nie chciał powiedzieć, czy przyznał się on do winy. 

Byłemu szefowi KNF-u postawiono zarzut przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego po to, żeby inna osoba mogła osiągnąć korzyść majątkową. 

Przesłuchanie będzie wznowione w środę.

We wtorek nad ranem funkcjonariusze CBA zatrzymali Marka Ch. w jego warszawskim mieszkaniu. Tym razem nie było potrzeby prowadzenia przeszukań w domu byłego szefa Komisji Nadzoru Finansowego, bo agenci zrobili to dwa tygodnie temu.

Czarnecki stwierdził, że Ch. za przychylność zażądał od niego 40 mln zł łapówki

"Gazeta Wyborcza" napisała 13 listopada, że w marcu 2018 roku ówczesny przewodniczący KNF Marek Ch. zaoferował miliarderowi Leszkowi Czarneckiemu przychylność dla Getin Noble Banku w zamian za około 40 mln zł. Miało to być wynagrodzenie dla wskazanego przez szefa KNF prawnika. Czarnecki nagrał rozmowę, jednak w nagraniu nie znalazła się wypowiedź Ch. o tej kwocie. Według biznesmena Ch. miał mu pokazać kartkę, na której zapisał 1 proc., co według "Wyborczej" miało stanowić część wartości Getin Noble Banku "powiązaną z wynikiem banku".

Adwokat miliardera mec. Roman Giertych przyznał, że słynnej kartki z jednym procentem nie ma, ale - jak przekonywał - jest inny sposób na udowodnienie tego, że istniała. Pan Czarnecki jest gotowy poddać się badaniu wariograficznemu - mówił w rozmowie z RMF FM Giertych.

Po artykule w "GW" Marek Ch. złożył dymisję, a premier ją przyjął. O wszczęciu śledztwa poinformował prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Jako wstępną kwalifikację prawną przyjęto z art. 231 par. 2 Kodeksu karnego - przekroczenie przez funkcjonariusza publicznego uprawnień celem osiągnięcia korzyści majątkowej przez osobę trzecią. Śledztwo prowadzi śląski wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej.

(ł, j.)