Rozgorzała nowa polityczna wojna o wiatraki. Sejmowa większość proponuje złagodzenie przepisów. Prawica grzmi z kolei, że to projekt pisany pod dyktando lobby wiatrakowego i doprowadzi do masowych wywłaszczeń.

Projekt nowelizacji ustawy wiatrakowej

28 listopada do Sejmu wpłynął projekt ustawy KO i Polski 2050-TD o zmianie ustaw w celu wsparcia odbiorców energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła oraz niektórych innych ustaw. Zawiera on propozycję nowelizacji ustawy z 20 maja 2016 r., która została zmieniona 9 marca 2023 r. Zgodnie z marcową nowelizacją, minimalna odległość turbin wiatrowych od zabudowań wynosi obecnie 700 metrów.

Nowelizacja proponowana w projekcie poselskim KO i Polski 2050-TD zmierza do kolejnej zmiany regulacji. Autorzy projektu w uzasadnieniu powołali się na szacunki Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej z końca stycznia 2023 r., które wskazują, że wymóg zachowania minimalnej odległości 700 metrów zamiast np. 500 metrów oznacza spadek potencjału mocy wiatrowych w skali kraju o 60-70 proc. "Z przedstawionej przez Fundację Instrat prognozy dla wariantu 500 metrów, wynika, że moc zainstalowana w wietrze na lądzie na terytorium Polski będzie mogła wzrosnąć do 2030 r. do ok. 18 GW, a do 2040 r. do 36 GW" - dodali.

Autorzy poselskiego projektu uznali, że obowiązująca regulacja prawna pomimo "bardzo restrykcyjnego" podejścia do lokalizacji elektrowni wiatrowych, nie chroni we właściwy sposób przed uciążliwościami związanymi z emisją hałasu, "a to z uwagi na fakt, że - ich zdaniem - nie ma istotnego związku pomiędzy wysokością całkowitą elektrowni wiatrowej a zasięgiem i natężeniem emitowanego przez tą elektrownię hałasu".

Cichsze wiatraki będą mogły stanąć bliżej

W nowelizacji zaproponowano więc, by miejsce budowy elektrowni wiatrowej uzależnić od mocy hałasu, jaki emituje. "Wiatraki 'cichsze' będą mogły stanąć bliżej, natomiast te głośniejsze powinny być lokowane znacznie dalej od zabudowań, tak aby nie powodować uciążliwości" - wytłumaczono. Na terenach zabudowy mieszkaniowej wielorodzinnej i zamieszkania zbiorowego, zabudowy zagrodowej, rekreacyjno-wypoczynkowej, mieszkaniowo-usługowej odległość wiatraków - w przypadku maksymalnej emisji hałasu wynoszącej mniej niż 100 dB - wyniesie 300 m, a w przypadku emisji hałasu powyżej 110 dB - 2 km.

Na terenach zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej, zabudowy związanej ze stałym lub czasowym pobytem dzieci i młodzieży, domów opieki społecznej, a także na terenach szpitali, strefy ochronnej uzdrowiska przyjęto możliwość sytuowania wiatraków o emisji hałasu poniżej 100 dB w odległości 400 m, a powyżej 110 dB - 2 km.

Wiatraki 300 metrów od parku narodowego

W projekcie ujęto również, że odległość elektrowni wiatrowej od parku narodowego lub rezerwatu przyrody ma wynieść nie mniej niż 300 m. Dodano, że wprowadzono "graniczną minimalną odległość lokalizowania nowych elektrowni wiatrowych od obszarów podlegających ochronie akustycznej o wartości 300 m nawet w przypadku turbin wiatrowych cichszych niż 100 dBA z uwagi na wielkość tych konstrukcji". 

Wyjaśniono, że pomimo braku możliwości przekroczenia dopuszczalnych norm hałasu sama wielkość elektrowni wiatrowej w bliskim sąsiedztwie, tj. poniżej 300 m, może powodować subiektywne odczucie dyskomfortu.

Rozszerzenie katalogu inwestycji strategicznych

Autorzy projektu proponują też rozszerzenie katalogu inwestycji strategicznych o elektrownie wiatrowe. Jak uzasadnili, pozwoli to m.in. na objęcie takich inwestycji "wyjątkiem od obowiązku przeprowadzania przez organ właściwy do wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach analizy zgodności lokalizacji przedsięwzięcia z ustaleniami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego".

Dodano, że nowelizacja zakłada też zmiany prawa mające na celu zastosowanie uproszczonych procedur administracyjnych również w odniesieniu do inwestycji w elektrowni wiatrowych.

Projekt autorstwa posłów KO i Polski 2050-TD zakłada też zamrożenie cen prądu, gazu i ciepła dla gospodarstw domowych i podmiotów wrażliwych do końca czerwca 2024 r. Zakładane jest utrzymanie proporcjonalnych obecnych limitów zużycia i utrzymanie grup objętych ochroną. Jak czytamy w uzasadnieniu, "środki przeznaczone na finansowanie wsparcia odbiorców uprawnionych (...) będą pochodziły z Funduszu Covid-19, który będzie zasilany z gazowej składki na Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny za 2022 r. oraz innymi środkami w sposób przewidziany stosownymi przepisami". Według portalu WysokieNapiecie.pl "cała operacja zostanie sfinansowana na koszt Orlenu".

Politycy PiS alarmują ws. afery wiatrakowej

Politycy Prawa i Sprawiedliwości argumentują, że ustawa nowej większości pozwoli na stawianie wiatraków w odległości zaledwie 300 metrów od parków narodowych, a uznanie inwestycji w wiatraki za cel publiczny spowoduje możliwość wywłaszczania mieszkańców z trenów przeznaczonych pod takie projekty.

Sprawę skomentował na platformie X (dawniej Twitter) były minister rozwoju i technologii, poseł PiS Waldemar Buda. "To jest niebywałe! Każdy kto ma po sąsiedzku swojego domu niezabudowaną działkę nie może spać spokojnie! Jeśli tylko pojawi się inwestor, który będzie chciał tam postawić turbinę wiatrową to nie dość że dostanie zgodę to jeszcze jak będzie Twój dom za blisko to Cię wywłaszczy! I to nie musi być wcale na wsi ale nawet przy osiedlu domków jednorodzinnych w mieście!" - napisał Buda.

Do sprawy odniósł się również minister w KPRM Jacek Ozdoba, który umieścił na platformie X wpis i krótkie nagranie. "Nowa większość parlamentarna rozpoczyna swoją kadencję od lobby, od afery wiatrakowej. Przypominam, że w przeszłości NIK oceniała przepisy i wskazywała, gdzie należy je naprawić" - powiedział.

Komentarz na platformie X umieścił również rzecznik rządu Piotr Müller, który zaapelował o ujawnienie autorów poprawek do ustawy. "Kto dokładnie jest autorem przepisów wiatrakowych forsowanych w Sejmie? Czy PO i Polska 2050 ujawnią prawdziwych autorów tej ustawy?" - pytał.

"Bez konsultacji, bez analiz, bez przygotowania politycy PO i Polski 2050 chcą ustawić wielkie turbiny przy domach Polaków. Kto straci? Polacy. Kto skorzysta? Lobbyści" - napisał z kolei premier Mateusz Morawiecki. 

Opozycja zapowiada zmiany w projekcie. Budka: Nie ma mowy o wywłaszczeniach

Nowa większość sejmowa, widząc krytykę tego pomysłu, zapowiedziała zmiany w projekcie. Zamiast 300 metrów ma być 500 metrów, a poza tym ma to być połączone z normami hałasu dla poszczególnych turbin. Szef klubu Koalicji Obywatelskiej Borys Budka zapewnia, że nie ma mowy o wywłaszczaniu kogokolwiek, ale tu też potrzebna będzie poprawka.  

Nie ma żadnej mowy o żadnych wywłaszczeniach pod wiatraki. To jest jedno wielkie kłamstwo, co więcej zapewniamy w tej ustawie pełną procedurę, która chroni interesy mieszkańców przed ewentualnym negatywnym wpływem takich inwestycji - powiedział na konferencji prasowej w Sejmie Budka.

Gwarantujemy również, że nikt nie będzie mógł blokować ewentualnie dostępu do takich źródeł energii elektrycznej, ekologicznej, zapewniając, że jeżeli zgodnie z prawem, zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego będzie wydana taka decyzja, to jednocześnie przyłącze może być realizowane w trybie administracyjnym, dlatego że gdy już legalna zgoda zgodnie z wymogami środowiskowymi będzie wydawana przez odpowiednie organy, wówczas taką inwestycję, można uznać za inwestycję celu publicznego - wskazał.

Jak zauważa dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski, cały projekt nowelizacji musi zostać zatem poprawiony, jeszcze zanim zaczęły się nad nim prace. Sejm musi się spieszyć, bo w tym samym projekcie obok sprawy wiatraków zapisano też zamrożenie cen energii na nowy rok.

Gawkowski: Ostateczny kształt ustawy pewnie w przyszłym tygodniu

Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski ocenił, że "to jest dobra ustawa". Trzeba zrobić wszystko, żeby uwolnić proces związany z tym, żeby OZE i zielona energia rozwijały się, a w Polsce PiS nie pozwalał na to - powiedział dziennikarzom. 

Dopytywany, czy powinno odbywać się to nawet kosztem wywłaszczeń odparł: Rozmawiamy o różnych koncepcjach dotyczących tego, jakie mają być ostateczne rozwiązania w tej ustawie.

One są poddawane konsultacjom, ale trzeba zacząć rozmawiać, a nie udawać, że nie ma tematu - powiedział Gawkowski. Podkreślił, że choć projekt już wpłynął do Sejmu, to jest przed pierwszym czytaniem. Pierwsze czytanie dopiero w przyszłym tygodniu - podkreślił.

Przez lata Lewica, ale i inne kluby mówiły, że trzeba otworzyć OZE, dać szansę. Dzisiaj zaczynamy na ten temat rozmowę. Ostateczny kształt ustawy będzie pewnie znany w przyszłym tygodniu - powiedział Gawkowski.