Karol Nawrocki w ciągu kilku ostatnich dni zawetował cztery przesłane mu do podpisu ustawy. Nowy prezydent zaczyna urzędowanie od mocnych akcentów, co zapowiada prowadzenie sporu z rządem przy pomocy bardzo ostrych środków. Na takich właśnie zapowiedziach Karol Nawrocki oparł swój sukces wyborczy i teraz po prostu je realizuje.

Bez porównania z poprzednikami

Karol Nawrocki zdeklasował wszystkie poprzednie głowy państwa już na samym wstępie. Jego cztery weta w ciągu czterech ledwo dni to tyle samo, ile razy wetował ustawy Bronisław Komorowski przez całą swoją 5-letnią kadencję. Andrzej Duda zawetował 19 ustaw w ciągu 10 lat, Lech Kaczyński w czasie niecałych 5 lat zawetował ich 18 - to nie są wyniki, które dają się racjonalnie zestawiać. Rekordzista, Aleksander Kwaśniewski w czasie swoich dwóch kadencji użył weta 35 razy.

Weta racjonalne i przemyślane

Wbrew opinii wielu komentatorów prezydenckie weta nie są nieracjonalne. To może wyglądać na sprzeciw totalny, ale tak wcale nie jest. Przecież wetując w czwartek jedną, wiatrakowo-elektryczną ustawę, prezydent 21 innych podpisał. Wczoraj wetując ustawę o pomocy dla obywateli Ukrainy i dwie inne - jednak pięć pozostałych podpisał. Te, które wetuje, łączy jednak coś charakterystycznego - gra na oczekiwaniach społecznych, rozbudzonych w kampanii.

Można nad tym dyskutować, bo przecież wg badań opinii większość Polaków chciałaby jednak np. liberalizacji przepisów dotyczących ustawiania wiatraków prądotwórczych. Ta większość nie mieszka jednak na wsi i nie grozi jej w pobliżu własnego gospodarstwa postawienie młócącego powietrze gigantycznego wiatraka. 

Karol Nawrocki nie krytykował zresztą wiatraków na użytek wszystkich, ale głównie tych, którzy mają w tej sprawie obawy. Chodziło o jego elektorat i podobnie jest z ustawą o pomocy dla Ukraińców - nie wszyscy są entuzjastami, a jego wyborcy na pewno.

Przejęcie postulatu konkurenta

Warto przypomnieć, że o ograniczeniu wypłaty świadczenia 800+ tylko dla tych, którzy w Polsce mieszkają i płacą podatki w kampanii mówił nie kto inny jak konkurent Nawrockiego, Rafał Trzaskowski. Tym śmielej mógł więc do tego nawiązać Karol Nawrocki, wetując ustawę, w której tego nie ma.

Prezydent robi to, co robi zręcznie i wybiórczo i dobrze wykorzystuje okoliczności. W sprawie ustawy wiatrakowo-elektrycznej np. wykorzystał zdawałoby się także zręczne połączenie budowy wiatraków z przedłużeniem mrożenia ceny prądu. Otwarcie nazwał to szantażem i zawetował i jedno, i drugie i teraz problem mają rządzący.

Dokuczliwość wet

Zmiana stylu gry przez urzędującego w pałacu prezydenckim przeciwnika, kiedy Andrzeja Dudę zastąpił Karol Nawrocki, wprowadziła spore zamieszanie; nazwany szantażem mariaż cen prądu z wiatrakami się nie udał, na razie rządzący szukają rozwiązań. Niestety, propozycje jakimi prezydent zastępuje wetowane rozwiązania, zostały w Sejmie skierowane do 30-dniowych konsultacji, a politycy koalicji płaczą, że nie ma przecież tyle czasu, itp.

Rzeczywiście zamrożenie cen prądu i zasady pomocy dla obywateli Ukrainy powinny być rozwiązane do końca września.

Skoro jednak tak, to po co manipulować i tracić czas? Mało kto wie, że obowiązek konsultacji społecznych dotyczy projektów obywatelskich i poselskich, a senackie i prezydenckie mogą, ale nie muszą być konsultowane. To decyzja marszałka. I warto pamiętać, że projekty rządu są wyjątkiem i Sejm ich nie konsultuje. Tylko teraz problem polega na tym, że rządowych po wetach jeszcze nie ma, a te, które złożył prezydent są, ale zablokowane w konsultacjach.

Kolejne weto?

Następny sprzeciw prezydenta ma dotyczyć planowanego przez rząd podniesienia akcyzy na alkohol. Nawet projektu tej ustawy jeszcze nie ma, ale to trudno będzie prezydentowi wyjaśnić obronę taniego alkoholu. Jeśli już do tego dojdzie, Karol Nawrocki prawdopodobnie nie będzie jednak bronił taniego alkoholu, umotywuje decyzję sprzeciwem wobec zwiększania obciążeń fiskalnych, podnoszenia podatków. Ta oficjalna część uzasadnienia będzie trafiać do przeciwników fiskalizmu, a w oczywisty sposób nadal tani alkohol - do tych, o których prezydent mówić nie będzie.

Męcząca przepychanka

Najbliższe tygodnie mogą przebiegać mniej więcej tak; rząd wymyśla, Sejm uchwala, prezydent wetuje to, co mu się nie podoba i proponuje to, jak on widzi daną sprawę. Koalicjanci mówią wtedy o katastrofie, pakują pomysł prezydenta do zamrażarki, starają się stworzyć własny... i dopiero po przećwiczeniu tej szamotaniny i wzajemnego blokowania się, wcześniej czy później będą musiały powstać jakieś ostateczne rozwiązania.

Być może pomoże jutrzejsza Rada Gabinetowa, a może czekają nas całe miesiące takiej szarpaniny i morderczego pata.