Sejm odrzucił wniosek posłów opozycji - Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, Koalicji Polskiej i Polski 2050, o wyrażenie wotum nieufności ministrowi edukacji i nauki Przemysławowi Czarnkowi. Pozostaje on szefem MEiN.

Za wyrażeniem wotum nieufności ministrowi edukacji i nauki opowiedziało się 218 posłów, 231 było przeciw, 1 wstrzymał się od głosu.

Sejmowa Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży rekomendowała Sejmowi odrzucenie wniosku KO.

Prezentując w czwartek w Sejmie stanowisko premiera, wicepremier, szef resortu kultury Piotr Gliński powiedział, że treść i uzasadnienie wniosku o odwołanie ministra Przemysława Czarnka "odrzucamy w całej rozciągłości".

Jest to typowy wniosek polityczny, o bardzo wątłym uzasadnieniu merytorycznym, pełen przekłamań faktograficznych, niestety także insynuacji i zwykłych nieprawd, i demagogii, a także - tak typowych dla polskiej opozycji - skłonności do infantylnego psychologizowania. A także przemilczania zasadniczych osiągnięć prof. Czarnka jako ministra edukacji i nauki - powiedział.

Podkreślił, że Przemysław Czarnek jest jednym z najbardziej konsekwentnych, wyrazistych i pracowitych ministrów polskiego rządu. Minister ten bardzo sprawnie i rzetelnie realizuje program polskiego rządu. To, co robi Czarnek, jest zgodne z naszym programem i uzyskało mandat polskiego społeczeństwa - zaznaczył.

System edukacji, który my budujemy, ma wychowywać do wartości, które są podstawą wychowania młodego społeczeństwa. Te wartości są podstawowe dla funkcjonowania wspólnoty politycznej i kulturowej. Widzimy to wyraźnie w kontekście wojny na Ukrainie. Społeczeństwo, które posiada pewien zasób wartości i aksjologii, jest w stanie dokonywać cudów - powiedział.

Podkreślił, że kampania nienawiści wobec podręcznika prof. Wojciecha Roszkowskiego została doprowadzona do takiego absurdu, że znaleźli się zwolennicy polskiej opozycji, "którzy w XXI w. we współczesnej Polsce nawoływali do palenia książek".

Wicepremier Piotr Gliński powiedział też, że Przemysława Czarnka cechuje "odwaga w realizacji zadań".

Trzeba kontynuować reformowanie systemu w kierunku wychowywania młodych ludzi do wartości. Bez tego nie przetrwamy jako wspólnota - podkreślił wicepremier.

"Nie zostawiamy w biedzie Polaków, nie zostawiamy w biedzie nauczycieli"

Minister edukacji i nauki, zwracając się do opozycji, powiedział, że trzymali Polaków, także nauczycieli na wynagrodzeniu minimalnym o 100 procent niższym, niż teraz. My podnieśliśmy wynagrodzenie najmniej zarabiających o 75 procent w ciągu siedmiu lat. Podnieśliśmy również pensję minimalną - zauważył Przemysław Czarnek.

Wskazał, że wzrost subwencji oświatowej wzrósł o 60 procent w ciągu 6 lat. Bo zadbaliśmy o najmniej zarabiających, wy nie dbaliście. To są pieniądze, które w ramach subwencji, tego wzrostu gigantycznego, poszły do budżetu samorządów. Najlepiej zarabiający nauczyciele otrzymują wynagrodzenie o 50 proc. wyższe, o 47 proc. - podkreślił Czarnek.

Rząd PiS, zgodnie ze swoją zapowiedzią, nie zostawia Polaków w biedzie, nie zostawia w biedzie nauczycieli - powiedział.

Cały ten spektakl i ten teatr, który tu państwo odegraliście, uspokoił nas bardzo, bo to tylko oznacza, że rzeczywiście to my mamy rację. Żadnych argumentów merytorycznych, same manipulacje, same fałszerstwa - stwierdził.

"Czarnek musi odejść"

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica) w imieniu wnioskodawców powiedziała, że 70 proc. Polek i Polaków chce tego, by szef MEiN odszedł ze stanowiska. I to w ich imieniu jest ten wniosek - powiedziała.

Czarnek musi odejść za krzywdy wyrządzane uczniom, nauczycielom i rodzicom. I obiecuję, że odejdzie, nawet jeśli nie stanie się to dziś, to już za kilka miesięcy, po wyborach, polska edukacja odzyska wolność, oddech i otwartość. Zbudujemy szkołę godnie opłacanych nauczycieli i bezpiecznych uczniów, szkołę bez indoktrynacji, bez religii i księdza, ale z dostępnym psychologiem i stomatologiem (...) - zapewniła.

Na każdym spotkaniu, gdziekolwiek jesteśmy, słyszymy od ludzi: "minister Czarnek musi odejść". Nie chcemy, aby niszczył przyszłość naszych dzieci i wnuków - powiedziała Krystyna Szumilas (KO), uzasadniając wniosek o odwołanie ministra Czarnka. Protestujemy przeciwko indoktrynacji i upolitycznieniu szkoły, przeciwko marnym płacom nauczycieli, przeciwko traktowaniu edukacji, jako łuku politycznego PiS i trampoliny do osobistej politycznej kariery ministra - to mówią ludzie - dodała.

Przypomniała, że pod wnioskiem o odwołanie Czarnka podpisały się wszystkie kluby i koła opozycji demokratycznej. Jest wiele zarzutów uzasadniających konieczność odwołania ministra Czarnka i nie jest to jedynie program "willa plus", w ramach którego miliony złotych z polskiej edukacji minister przekazał na wille dla swoich - uzasadniała.

Z kolei Dariusz Klimczak (Koalicja Polska), uzasadniając wniosek o odwołanie Czarnka, zwrócił uwagę przede wszystkim na "fatalny język", którym się on posługuje i brak tolerancji, którym on "emanuje". Skrytykował też złe relacje szefa MEiN z nauczycielami i jego "nagonkę na Związek Nauczycielstwa Polskiego". Zwrócił uwagę na brak realizacji postulatu gabinetów stomatologicznych w szkołach.

Natomiast poseł Michał Gramatyka (Polska 2050) przytoczył kilka wypowiedzi ministra Czarnka, m.in. na temat kar cielesnych czy osób LGBT. Powiedział, że jest mu wstyd, iż osoba mająca takie poglądy, jak szef MEiN, reprezentuje RP.

Ponad 120 podpisów

Jak czytamy w poselskim wniosku o wyrażenie wotum nieufności wobec szefa MEiN, który podpisało ponad 120 posłów opozycji, stanowi on wyraz "stanowczego sprzeciwu wobec prowadzonej przez niego polityki oraz stosowania praktyk niegodnych urzędu ministra." Jest składany w sytuacji, w której polski system edukacji, między innymi w wyniku działań i zaniechań Ministra Czarnka, znajduje się na skraju katastrofy" - napisano.

"Niezmienną cechą sprawowania przez Przemysława Czarnka funkcji Ministra Edukacji i Nauki jest rażący brak monitorowania, planowania, przewidywania i przygotowywania z odpowiednim wyprzedzeniem polskiego systemu edukacji na wyzwania, z jakimi musi się on mierzyć" - czytamy we wniosku o wotum nieufności. Według wnioskodawców, Czarnek odmawia również dialogu ze środowiskiem nauczycielskim.

Zwrócono również uwagę na dwie forsowane przez szefa MEiN nowele Prawa oświatowego oraz niektórych innych ustaw, określana mianem "Lex Czarnek". Według składających wniosek o wotum nieufności, skutkiem wejścia tych zmian w prawie "byłoby faktyczne pozbawienie rodziców możliwości decydowania o tym, na jakie zajęcia pozalekcyjne w szkole mogłyby uczęszczać ich dzieci."

"Jakoś to będzie"

Skrytykowano też działania ministra dotyczące przyjęcia ukraińskich uczniów do polskiego systemu szkolnictwa. "Reakcje resortu kierowanego przez Przemysława Czarnka można podsumować słowami ‘jakoś to będzie’. W najbardziej kluczowych pierwszych tygodniach kryzysu MEiN ograniczyło się do zwiększenia limitu dzieci w klasach i wydania ogólnych wytycznych.

Podobnie, jak w przypadku nauczania zdalnego w czasie pandemii Covid-19, nauczyciele i nauczycielki stojący przed ogromnym wyzwaniem musieli sobie z nim radzić sami" - oceniono. Dodano, że resort ograniczył się do punktowych decyzji administracyjnych i nie był w stanie wypracować spójnych strategii, które pozwoliłyby jak najskuteczniej zaopiekować się w tej trudnej sytuacji zarówno dziećmi ukraińskimi, jak i polskimi.

We wniosku o wotum nieufności napisano również, że wątpliwości budzą niektóre koszty i zasadność zagranicznych delegacji służbowych ministra. Wskazano, że łączy on obowiązki szefa MEiN z promowaniem uczelni - Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, z którym jest związany.

Według wnioskodawców, nieprawidłowości można dopatrzyć się też w wydatkowaniu przez resort środków na niektóre programy. Wymieniono: Międzypokoleniowe Centra Edukacyjne - wsparcie integracji międzypokoleniowej, Program wsparcia edukacji, Inwestycje w oświacie oraz Rozwój potencjału infrastrukturalnego podmiotów wspierających system oświaty i wychowania.

"Pieniądze z tych programów, osobistych inicjatyw ministra, miały trafić do organizacji pozarządowych zajmujących się edukacją. Wątpliwości co do rzetelności alokacji tych środków budzi fakt, iż zdecydowana ich większość trafiła do organizacji związanych z Kościołem katolickim oraz powiązanych z obecnymi lub byłymi politykami Prawa i Sprawiedliwości" - czytamy we wniosku.

Czarnek: Żadnych argumentów, same kłamstwa

W rozmowie z dziennikarzami w Sejmie Czarnek zapewnił, że weźmie udział w debacie, choć nie brał udział w komisji opiniującej wniosek, bo jest tam wysoki poziom agresji i nienawiści.

Minister nazwał wniosek "skandalem". Tam nie ma żadnego argumentu, tam są same kłamstwa, przeinaczenia i to jeszcze błędy. Ja nie wiem, kto to pisał. Wstyd. Mam nadzieję, że tych 120 posłów, którzy się pod tymi podpisali, to przynajmniej tego nie czytali, bo przecież tam są błędy - mówił Czarnek i dodał, że wiceminister Tomasz Rzymkowski naliczył na siedmiu stronach wniosku 38 błędów.

Dopytywany, czy nie ma sobie nic do zarzucenia, szef MEiN odparł: Mam dużo sobie do zarzucenia, bo można było zrobić jeszcze więcej, natomiast ogromnie wiele zostało zrobione.

Opozycja złożyła wniosek o wotum nieufności dla Czarnka


Posłowie opozycji - KO, Lewicy, PSL i Polski 2050 - złożyli wniosek o wyrażenie przez Sejm wotum nieufności wobec ministra edukacji i nauki na początku lutego. Wniosek jest pokłosiem publikacji tvn24.pl, opisującej, że pieniądze z konkursu MEiN trafiały do organizacji zbliżonych do PiS. Jak wskazał portal, wielomilionowe dotacje przeznaczane były na zakup nowych siedzib, jednocześnie wiele organizacji zajmujących się edukacją oraz placówek dydaktycznych nie otrzymało z budżetu resortu ani złotówki.

W reakcji Czarnek mówił w Sejmie m.in. o festiwalu nienawiści, chamstwa i hejtu przeciwko zarządom organizacji pozarządowych, które wykonują znakomitą pracę edukacyjną. Rzecznik rządu Piotr Müller powiedział na początku lutego, że nie ma żadnych wątpliwości, iż wniosek o wotum nieufności wobec szefa MEiN będzie nieskuteczny i - że nie boi się o kwestię większości. Stwierdził też, że w sprawie konkursu MEiN Czarnek przestawił w Sejmie wyjaśnienia, które "tę sprawę zamykają".