FBI aresztowało Jacka Teixeirę - mężczyznę podejrzanego o wyciek tajnych dokumentów amerykańskich służb. "New York Times" podał wcześniej, że liderem kanału dyskusyjnego, gdzie doszło do wycieku dokumentów i prawdopodobnym sprawcą wycieku jest właśnie Teixeira, 21-letni żołnierz sił powietrznych Gwardii Narodowej z Massachusetts.

FBI przekazało, że dokonano aresztowania w stanie Massachusetts, a agenci prowadzą czynności w jednym z domów w miejscowości North Dighton. FBI zaznaczyło, że sprawa ma związek z wyciekiem tajnych dokumentów i pojawiającymi się na ten temat medialnymi doniesieniami.

Aresztowanie przebiegło bez incydentów, Teixeira zostanie postawiony w stan oskarżenia przed sądem federalnym w Bostonie. Zostanie oskarżony o bezprawne wydobywanie, przechowywanie i przekazywanie niejawnych dokumentów związanych z obroną narodową - ogłosił prokurator generalny USA Merrick Garland. Prokurator generalny po swoim oświadczeniu odmówił odpowiedzi na dodatkowe pytania mediów.

Wyciek tajnych danych był celowym, przestępczym aktem - stwierdził przedstawiciel Pentagonu, gen. Pat Ryder.

Nadal badamy sprawę zabezpieczania materiałów niejawnych, w tym m.in. listę osób, które mają dostęp do takich dokumentów, czy to jak są one przekazywane i wiele innych kwestii - podkreślił Ryder na konferencji prasowej.

Jak zaznaczył, istnieją ścisłe wytyczne dotyczące ochrony niejawnych i wrażliwych informacji. To było celowe przestępstwo, naruszenie tych wytycznych - powiedział.

Podejrzany administratorem grupy

Według dziennikarzy "NYT" Teixeira, który służy w jednostce wywiadowczej Sił Powietrznej Gwardii Narodowej, był administratorem liczącej 20-30 osób grupy dyskusyjnej na portalu Discord, złożonej w dużej mierze z nastolatków, w której przez miesiące zamieszczono ponad 300 niejawnych dokumentów. 

Dziennikarze ustalili to na podstawie rozmów z innymi członkami grupy i cyfrowych śladów, które pozostawił po sobie autor przecieku. Grupa skupiona była wokół dyskusji na temat broni, gier wideo i rasistowskich memów.

Wcześniej "Washington Post" opublikował artykuł, w którym stwierdzono, że prawdopodobnym źródłem wycieku danych z Pentagonu jest "młody mężczyzna, pracujący w bazie wojskowej".

"Był przeciwko wojnie"

"Ten gość był chrześcijaninem, był przeciwko wojnie i chciał po prostu informować swoich przyjaciół o tym, co się dzieje" - powiedział dziennikowi "NYT" jeden z członków grupy. Wśród członków mieli być również "ludzie, którzy są na Ukrainie".

Przedstawiciele administracji USA potwierdzili, że śledczy prowadzący dochodzenie w sprawie mają zamiar odbyć rozmowę z Teixeirą.

Reporterzy "NYT" rozmawiali z matką domniemanego sprawcy wycieku przed domem Teixeiry. Pytani, czy ich syn zgodzi się porozmawiać, rodzice żołnierza stwierdzili, że będzie potrzebował adwokata i że są pewni, że wkrótce odwiedzą ich agenci federalni. 

Joe Biden: Śledczy są coraz bliżej

Prezydent USA Joe Biden powiedział w czwartek, że śledczy badający sprawę ujawnienia ściśle tajnych danych wywiadowczych, są coraz bliżej ustalenia źródła wycieku. Incydent jest uważany za najpoważniejszą tego typu wpadkę służb od dekady.

Biden, który przebywa z wizytą w Irlandii przyznał, że nie jest szczególnie zaniepokojony dokumentami, które wyszły na jaw. Nie martwię się tym, co zostało ujawnione. Martwię się jednak, że w ogóle to się stało. Cały czas toczy się intensywne śledztwo w tej sprawie, prowadzone przez wywiad i Departament Sprawiedliwości. Śledczy są coraz bliżej, ale dziś jeszcze nie mam jasnych odpowiedzi przekazał prezydent USA dziennikarzom.

Pliki z wrażliwymi danymi

W ubiegły piątek świat obiegła wiadomość, że ponad setka ściśle tajnych dokumentów amerykańskich agencji wojskowych i wywiadowczych została opublikowana w mediach społecznościowych i na forach popularnych gier online. Pliki zawierały wrażliwe dane dotyczące wojny w Ukrainie, w tym informacje opisujące rozmieszczenie ukraińskiego wojska i obecności natowskich służb specjalnych w kraju ogarniętym wojną.

Taki incydent zawsze kładzie cień na system uszczelniania kanałów komunikacyjnych funkcjonujących w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego. Premier Mateusz Morawiecki pytany w Waszyngtonie, czy po wycieku tajnych dokumentów amerykańskiego rządu Polska nie będzie się wahać zanim podzieli się wrażliwymi informacjami, odparł jednak, że takie błędy zawsze mogą się zdarzyć i nie zmieni to formy współpracy transatlantyckiej, która według premiera powinna być "jak najściślejsza".