Francuscy ekolodzy chcą udowodnić, że rekiny nie są agresywne. Dlatego zorganizowali spektakularną i niezwykle odważną akcję. Codziennie - nieuzbrojeni - będą pływać w miejscach niedawnych, krwawych ataków tych drapieżników na amatorów surfingu.

Grupa ekologów protestuje poprzez swoją akcję przeciwko masowym polowaniom na rekiny w podwodnym rezerwacie koło francuskiej wyspy Réunion na Oceanie Indyjskim. Doszło tam niedawno do trzech krwawych ataków drapieżników na amatorów surfingu - jedna osoba zginęła, dwie pozostałe zostały ciężko okaleczone. Według obrońców zwierząt rekiny atakują ludzi na deskach, bo myślą, że chodzi o morskie żółwie. Zapewniają, że wobec innych osób nie są one agresywne. Według komentatorów, pierwsza kąpiel 10 ekologów w miejscu ataku rekina koło Réunion zakończyła się sukcesem, bo wszyscy są cali i zdrowi.

Żarłacz biały terroryzuje Francuską Riwierę

Rekiny zaczęły też terroryzować Francuską Riwierę. Znany z filmu "Szczęki" najgroźniejszy gatunek tego drapieżnika - Żarłacz Biały - został sfilmowany przez przerażonych wczasowiczów u wybrzeży słynnego kurortu Saint-Tropez. Według nich, ma on ponad cztery metry długości i nie jest jedynym widzianym tam ostatnio okazem. Drapieżnik został sfilmowany telefonem komórkowym przez jednego z urlopowiczów łowiących ryby na 7-metrowym jachcie koło Saint-Tropez. Nagranie opublikowane zostało na stronach internetowych dziennika "Var Matin". Władze Saint-Tropez nie wykluczały nawet wprowadzenia okresowego zakazu kąpieli w morzu, co byłoby katastrofą dla właścicieli hoteli w czasie letniego sezonu urlopowego. Specjaliści i żandarmeria morska ciągle szukają tego rekina, by przekonać się, czy nie doszło do pomyłki i czy naprawdę chodzi o ludojada.

Naukowcy są zaskoczeni i podkreślają, że rekiny tego typu zazwyczaj trzymają się z dala od francuskich wybrzeży. Resztki innego 4-metrowego rekina - zabitego prawdopodobnie przez śrubę napędową jakiegoś statku - odkryte zostały też koło znanego kurortu Cannes. Brakowało głowy, niektórych płetw i innych części ciała. Specjalistom nie udało się na razie ustalić o jaki gatunek konkretnie chodzi.