40-latek, który wczoraj przed komendą miejską policji w Białymstoku zaatakował 47-latkę i jej 16-letnią córkę usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Prokuratura wnioskować będzie o trzymiesięczny areszt. Dotychczasowe ustalenia wskazują, że do ataku doszło po wymianie zdań na temat zaparkowanego przez mężczyznę samochodu.

Po uzyskaniu opinii lekarskich dotyczących obrażeń, których doznały obie kobiety, prokurator postawił podejrzanemu zarzut usiłowania zabójstwa dwóch osób - informuje szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe, Wojciech Zalesko.

Dodał, że w zarzucie przyjęto, iż sprawca działał z zamiarem bezpośrednim, zadając ciosy nożem. 47-letnia kobieta doznała trzech ran kłutych - szyi, piersi i ramienia, co realnie zagrażało jej życiu. Córka kobiety ma dwie rany kłute, w tym szyi. W tym przypadku śledczy również przyjęli, że można mówić o sytuacji realnego zagrożenia życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Badania wykazały, że mężczyzna był trzeźwy. Zabezpieczony został materiał do badań biologicznych, będziemy sprawdzać, czy on ewentualnie nie znajdował się pod wpływem innych środków - dodał prokurator Zalesko. Poinformował też, że po zakończeniu czynności z podejrzanym, prokuratura planuje wystąpić do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie.

Już wstępne ustalenia policji wskazywały, że powodem ataku mogła być wymiana zdań na temat parkowania samochodu tego mężczyzny. Bezpośrednim zdarzeniem poprzedzającym to zajście było zwrócenie uwagi przez jedną z osób pokrzywdzonych na sposób parkowania samochodu przez podejrzanego - dodał prokurator Zalesko.


Zaatakował niespodziewanie

Do ataku doszło w pobliżu białostockiej komendy. Według wstępnych ustaleń 46-latka miała zwrócić uwagę 40-letniemu mieszkańcowi Białegostoku, że zaparkował swój samochód na dwóch miejscach postojowych. To miało zdenerwować mężczyznę, który wpadł w szał, z samochodu wyjął nóż i zaatakował. Policjanci z okien komendy widzieli całe zdarzenie, wybiegli z budynku i zatrzymali napastnika. Pomagał im też jeden z przechodniów.