Prawie trzydzieści razy wyjeżdżali w ciągu ostatniej doby do płonących lasów lubuscy strażacy. Od kilkunastu dni zwiększyła się liczba pożarów. Główną przyczyną jest - zdaniem strażaków - pogoda. Deszczu nie było w województwie lubuskim od prawie dwóch tygodni. Jak się jednak okazuje, są także inne przyczyny wytężonej pracy strażaków.

Te przyczyny mają z reguły po 7-8 lat i pod nieobecność rodziców bawią się zapałkami. Jak twierdzą strażacy ponad połowa pożarów notowanych latem to "zasługa" dzieci, dla których zabawa z ogniem jest drugim po uganianiu się za piłką ulubionym zajęciem. Lubuscy strażacy narzekają, że jadąc do wielu akcji gaszenia pożarów lasów mijają po drodze uciekające z miejsca zdarzenia dzieci. Nie mają jednak czasu na to, aby je zatrzymać. Muszą skoncentrować się na tym, by jak najszybciej powstrzymać zżerający drzewa ogień. W tej sytuacji strażacy apelują do rodziców o odkurzenie trochę zapomnianego już prewencyjnego hasła przypominającego o tym, że "zapałki w ręku dziecka to pożar".

foto Archiwum RMF FM

17:10