Prawie cztery tysięce pielegniarek i położnych odejdzie jutro od łóżek pacjentów na Dolnytm Śląsku. To niemal połowa podstawowego personelu medycznego w tym regionie. I tym razem chodzi o podwyżki - a dokładnie ich brak.

Informację ta potwierdziła Bożena Banachowicz - przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. W tym samym czasie w Warszawie rozpocznie się protest głodowy pielęgniarek z Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych. Jak tłumaczy Banachowicz "głodówka będzie prowadzona na znak poparcia dla słusznych żądań dolnośląskich pielęgniarek walczących o podwyżki płac".

W wielu dolnośląskich placówkach cały czas trwają negocjacje między białym personelem a dyrektorami szpitali. Negocjacje nie przynoszą na razie efektów. Z protestu zrezygnowały jedynie pielęgniarki ze szpitala im. Babińskiego we Wrocławiu - zadowoliły się podwyżką w wysokości 70 złotych. W napiętej atmosferze przebiegają rozmowy we wrocławskiej klinice hematologii dziecięcej. "W tej klinice nie możemy sobie pozwolić na strajk. Uważam, że nasze słuszne żądania powinny zostać spełnione mamy tu 78 pielęgniarek i w poniedziałek będzie je musiało zastąpić 10 lekarzy" - mówi Alicja Chybicka kierownik kliniki. Jeżeli pielęgniarki nie przyjdą do pracy, zastąpią je niedoświadczeni studenci Wrocławskiej Akademii Medycznej. W klinice przebywa kilkadziesiąt dzieci wymagających specjalistycznej, całodobowej opieki. Posłuchaj relacji reportera radia RMF, Roberta Włodarka:

19:40