Według Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych strajkuje 139 placówek ochrony zdrowia, w 44 pielęgniarki głodują. Okupowanych jest 75 placówek. Mimo proponowanej dziś przez rząd podwyżki protest pielęgniarek trwa nadal.

Rząd zaproponował wprowadzenie zmian systemowych, dzięki którym pielęgniarki dostałyby podwyżkę w wysokości 170 złotych brutto. Jak mówiła wiceminister zdrowia Anna Knysok, podwyżka objęłaby "wszystkich pracowników służby zdrowia, których wynagrodzenie było niższe od przeciętnej płacy w gospodarce", ale dodała też "podwyżka średnio o 170 złotych", a to oznaczałoby, że ci najgorzej zarabiający dostaliby mniejszą podwyżkę od tych, którzy zarabiają więcej. Pielęgniarki pozostają więc "na barykadach", a rząd liczy i sprawdza, co naprawdę oznacza jego propozycja. Podwyzki te miałyby być wypłacane od przyszłego roku. "Na razie nie jest to propozycja" - twierdzi szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Bożena Banachowicz. Podkreśla, że pielęgniarki nadal będą protestować. "Uważamy, że innych metod oddziaływania nie mamy. Te działania są naszym protestem i krzykiem o pomoc dla całego środowiska" - dodaje Banachowicz. Przed rozmowami rząd mówił twardo: "możemy rozmawiać o rozwiązaniach systemowych, które gwartantują 12-procentową podwyżkę w przyszłym roku. O 15.00 rozpoczął się kolejny protest w Warszawie. 1000 pielęgniarek zjechało do stolicy, by z pochodniami maszerować wokół Ministerstwa Pracy.

Tymczasem coraz więcej sióstr jako formę protestu wybiera blokadę dróg. Tak było w Tczewie, w zachodniopomorskiem. Przez prawie 3 godziny ponad 60 pielęgniarek blokowało trasę numer 1 Trójmiasto-Łódź. Po obu stronach blokady utworzyły się kilkukilometrowe korki. Policja użyła siły do usunięcia blokady.

Spektakularną akcję przeprowadziły też zbuntowane siostry w Małopolsce blokując "Zakopiankę" - jedną z najruchliwszych polskich tras. Ponad sto pielęgniarek z Zakopanego, Nowego Targu i Rabki chodziło przez dwie godziny po przejściu dla pieszych, przepuszczając samochody co kwadrans.

Skończyły się natomiast protesty we Wrocławiu, Strzelcach Opolskich i Poznaniu. Pielęgniarki we Wrocławiu blokowały wejście do Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego, gdzie delegacja sióstr rozmawiała z wojewodą Witoldem Krochmalem. Siostry od rana stały na schodach przed budynkiem, gwiżdżąc i skandując swoje hasła: "Władzo podnieś głowę znad koryta", "Obniżka płac dla rządu od zaraz". Po raz pierwszy pielęgniarki ujawniły, że mają żal nie tylko do rządu: "Gdzie jest i po czyjej stronie stoi polski kościół katolicki. Kościół, który bronił i wspierał naród w okresie zaborów, w czasie wojen światowych, w czasach terroru komunistycznego i ciemnoty PRL. Teraz jest taka sama ciemnota, a może nawet gorsza". Fatalna pogoda złamała już część strajkujących. Niektóre pielęgniarki odeszły sprzed budynku urzędu. Nadal jednak około 100 czeka na powrót ich reprezentantek z rozmów z wojewodą. Protestujące rozważają jeszcze dziś zablokowanie placu Grunwaldzkiego we Wrocławiu. Przez plac przebiega droga krajowa nr 8 z Warszawy do czeskiej granicy w Kudowie. Nie trudno więc sobie wyobrazić, że korki będą tam ogromne.

Pielęgniarki manifestują też w Pile i Zawierciu. W Białymstoku protestujące zablokowały drogę dojazdową do miasta, w Olkuszu - trasę zakopiańską. Nadal 55 pielęgniarek okupuje Urząd Wojewódzki w Krakowie. Do budynku nie wpuszczono ich koleżanek z jedzeniem, piciem, materacami i kocami. Siostry co kilka minut przechodzą więc przez przejście dla pieszych na ulicy Basztowej, co skutecznie paraliżuje ruch w centrum Krakowa. W Lublinie okupowana jest Kasa Chorych. W Warszawie pielęgniarki przyjechały pod Ministerstwo Zdrowia i zapowiedziały jego blokadę.

Przeprowadzenie kolejnej akcji protestacyjnej zapowiadają na dzisiaj także siostry z Opola. Będzie ona bardzo uciążliwa bowiem siostry zamierzają zablokować trasę nr 94 w Strzelcach Opolskich. Pielęgniarki będą od godziny 11 przez godzinę non stop przechodzić po pasach. W proteście oprócz sióstr ze Strzelec wezmą też udział ich koleżanki z Nysy i Kędzierzyna Koźla.

Natomiast w kaliskim szpitalu zespolonym referendum w sprawie podjęcia strajku przeprowadzają lekarze. Oni8 także chcą podwyżek. Związek zawodowy Lekarzy w kaliskim szpitalu przy Poznańskiej jest w sporze zbiorowym z dyrekcją od dwóch lat, ale akcja protestacyjna zostałam zawieszona. teraz gdy strajkują pielęgniarki lekarze postanowili upomnieć się także o swoje podwyżki. Domagają się zwiększenia pensji w zależności od specjalizacji lekarza od 1,5 do 3,5 procent średniej krajowej. Zdaniem dyrektora placówki rocznie szpital na ten cel musiałby wydać 17 milionów złotych a to jest po prostu nierealne. W tej chwili w szpitalu trwa referendum wśród lekarzy. Jeżeli co najmniej połowa lekarzy wypowie się za strajkiem to lekarze będą wykonywali zabiegi tylko ratujące życie.

Już 15 pielęgniarek głoduje w szpitalu wojewódzkim w Przemyślu. Domagają się podwyżek płac. Nie zadowala ich proponowany przez dyrekcję placówki 15-procentowy wzrost wynagrodzeń. Od 10 trwa narada przewodniczących związków zawodowych z dyrektorem szpitala. Elżbieta Lewandowska ze związku zawodowego pielęgniarek i położnych powiedziała sieci RMF FM, że jeśli nie dojdzie do porozumienia, to jutro pielęgniarki zaostrzą swój protest i odejdą od łóżek na pięć godzin. Dyżur pełnić będą tylko na bloku operacyjnym i na oddziałach intensywnej opieki. Po południu ma się również odbyć posiedzenie rady społecznej szpitala. Pielęgniarki liczą na to, ze rada zechce z nimi porozmawiać. Siostry czekają również na marszałka województwa Bogdana Rzońcę, który prawdopodobnie weźmie udział w spotkaniu. Tymczasem pielęgniarki ze Strzyżowa w dalszym ciągu okupują izbę przyjęć szpitala, siostry z Lubaczowa pojechały zawieźć soki i żywność pielęgniarkom okupującym ministerstwo zdrowia, a jutro biały personel szpitala w Leżajsku będzie pikietować starostwo powiatowe.

foto M.Cepin RMF FM

16:45