Terapia genowa przywróciła słuch u cierpiących na głuchotę myszy. Dokonano tego w przypadku jednej z niekorzystnych, wywołujących kłopoty ze słuchem, mutacji genów, ale podobna metoda może w przyszłości pomóc skutecznie leczyć szeroką rzeszę pacjentów. O sukcesie naukowców Boston Children's Hospital i Harvard Medical School oraz École Polytechnique Fédérale w Lozannie pisze w najnowszym numerze czasopismo "Science Translational Medicine".

W tej chwili znanych jest już ponad 70 genów, których mutacje mogą wywoływać zaburzenia słuchu, prowadzące do głuchoty. Badacze z Bostonu i Lozanny skoncentrowali się na genie TMC1, którego zaburzenia są przyczyną od 4 do 8 procent takich przypadków. Gen ten koduje białko kluczowe do przemiany bodźców słuchowych w sygnały elektryczne, które potem są przekazywane do mózgu.

Testy prowadzono na dwóch typach genetycznie modyfikowanych myszy. Pierwsza z nich miała całkowicie usunięty gen TMC1 i odpowiadała sytuacji, w której dziecko odziedziczyłoby po rodzicach dwie zmutowane kopie tego genu. U takich dzieci, dotkniętych recesywną mutacją TMC1, poważne upośledzenie słuchu następuje zwykle już w wieku dwóch lat.

Drugi badany typ zmodyfikowanych myszy to myszy nazywane Beethoven, u których mutacja TMC1 polega na zmianie jednego aminokwasu. Te gryzonie są dobrym modelem dla zaburzeń wynikających z obecności jednego nieprawidłowego genu, prowadzących do stopniowej utraty słuchu w wieku od 10 do 15 lat.

Terapia polegała na wprowadzeniu poprawnej odmiany genu z pomocą wirusa AAV1, wstrzykiwanego w ucho środkowe myszy. Po to, by do ekspresji tych genów dochodziło tylko w komórkach rzęskowych ślimaka, dodawano jeszcze odpowiedni odcinek DNA, pełniący funkcję promotora genu.

W przypadku pierwszych myszy terapia genowa na co najmniej dwa miesiące przywróciła komórkom rzęskowym zdolność wytwarzania w odpowiedzi na bodźce słuchowe impulsów elektrycznych, przywróciła też aktywność odpowiadającego za słuch rejonu pnia mózgu. Co jeszcze ważniejsze, procedura fizycznie przywróciła myszom słuch, w odpowiedzi na bodźce słuchowe zaczynały reagować jak normalne zwierzęta. W przypadku myszy Beethoven terapia okazała się skuteczna na poziomie komórkowym, ale przywracała słuch tylko częściowo.

Stosowany przez nas protokół terapii genowej nie jest jeszcze gotowy do testów klinicznych - przyznaje dr Jeffrey Holt z Bostonu. Musimy jeszcze nad nim popracować, ale uważamy, że doprowadzenie do terapeutycznych zastosowań tej metody u ludzi jest sprawą niezbyt odległej przyszłości - dodaje.

Obecne metody leczenia utraty słuchu związanej z recesywną mutacją genu TMC1 polegają albo na stosowaniu nie zawsze dobrze działających aparatów słuchowych albo wszczepianiu implantów ślimakowych - mówi współautorka pracy Margaret Kenna. Implanty są znakomite, ale to nie to samo, co własny słuch, nie są w stanie zapewnić tak dużego zakresu częstości, wyczucia niuansów głosu, odróżniania ich od tła, wreszcie rozpoznawania kierunku. Wszystko, co może w tak młodym wieku wspierać i stabilizować naturalny słuch, może znakomicie pomóc dziecku choćby w uczeniu się mowy - zaznacza.