Wykrywacz kłamstw może się schować. Najnowsze odkrycie naukowców kilku amerykańskich uniwersytetów wskazuje, że do badania winy podejrzanych o przestępstwa będzie można wykorzystać aparaturę rezonansu magnetycznego. Jak pisze na swej stronie internetowej czasopismo "Proceedings of the National Academy of Sciences" badania aktywności mózgu pozwolą ustalić nawet, czy ktoś przekroczył prawo świadomie i z premedytacją, czy przypadkowo, bądź przez zaniedbanie. Od tego wskazania zależy w końcu wymiar kary.

Badacze z Vanderbilt University, University of Pennsylvania, University of Virginia, University of Kentucky oraz Ohio State University, pracujący pod kierunkiem Reada Montague, neurologa z Virginia Tech Carilion Research Institute odkryli, że z pomocą aparatury rezonansu magnetycznego można odpowiedzieć na jedno z kluczowych pytań postępowania karnego, czy przestępstwo popełniono z premedytacją. Na razie jeszcze nie ma planów bezpośredniego wykorzystania tej metody przed sądem, ale wpisuje się ona w coraz szersze pole możliwej i zacieśniającej się współpracy neurologii z wymiarem sprawiedliwości.

W eksperymencie wzięło udział 40 osób, których badania pokazały, że na podstawie analizy aktywności mózgu można ocenić, czy dana osoba zdaje sobie sprawę z popełniania przestępstwa, czy tylko jest lekkomyślna w obliczu możliwości, że do przestępstwa dojdzie.

Dana osoba mogła popełnić dokładnie to samo przestępstwo w tych samych okolicznościach, jednak w zależności od tego, czy zdawała sobie z tego przestępstwa sprawę czy nie, może dostać karę więzienia 14 lat, albo karę w zawieszeniu - mówi Montague. Określenie, po której stronie granicy między świadomością przekroczenia prawa a lekkomyślnością czy brawurą się znajdowała, decyduje o wymiarze kary - dodaje.

Badanych proszono o podjęcie decyzji, czy gotowi są przenieść przez granicę walizkę, w której z różnym prawdopodobieństwem mogą być narkotyki. Na podstawie obrazu aktywności mózgu z dużą dokładnością odczytywano potem, czy uczestnicy eksperymentu byli pewni, że przekraczają prawo, czy mieli co do tego mniejsze lub większe wątpliwości. W pierwszym przypadku byli winni, w drugim niekoniecznie.

Neurolodzy mają tu wciąż wiele spraw do wyjaśnienia. Dalsze badania powinny pokazać na ile obserwowane prawidłowości mogą ulec zmianie pod wpływem substancji odurzających, na ile wpływają na nie przebyte choroby, czy uszkodzenia mózgu. Montague przyznaje, że neurolodzy i prawnicy wciąż mówią tu różnymi językami. O ile wymiar sprawiedliwości oczekuje informacji na temat świadomych i dobrowolnych działań, neurolodzy koncentrują się na wielu czynnikach i procesach, które w mózgu do tych działań prowadzą. Dla nich nasze decyzje nie muszą być tak jednoznaczne, jak prawo by tego chciało.