Światowe zasoby paliw kopalnych wyczerpią się za około 80 lat – szacują eksperci - więc już teraz powinniśmy myśleć nad wykorzystaniem tak zwanej „energii zielonej”. W naszym kraju nie jest to jednak takie proste.

Koszt inwestycji w „zieloną energię” przekracza zwykle kilka milionów euro, a zakłady energetyczne, które są zobowiązane do kupna takiej energii długo negocjują – najkrócej trzy tygodnie, a zazwyczaj trwa to kilka miesięcy, a nawet lat. Warunki stawia zakład energetyczny, bo to jedyny kupiec.

Mieczysław Wrocławski z gdańskiego zakładu przyznaje, że jego firma nie jest łatwym partnerem: Gdybysmy kupowali energię dużo droższą, musiałaby wzrosnąć cena dla klientów. W ubiegłym roku Pomorze przeżywało prawdziwy wiatrakowy boom. W wielu gminach pojawiali się inwestorzy i... rozbijali się o formalności oraz urzędowe przeszkody.

Już cztery lata zmaga się z uzyskaniem wszelkich zezwoleń na farmę wiatrową Sławomir Gościniak, zawodowo zajmujący się projektami tego typu siłowni. Wiatraki mogłyby szubko stanąć. Gdzie? Tego lepiej nie mówić, bo jak się okazuje, wieść o ich ustawieniu mobilizuje przeciwników tego typu urządzeń.

Przez pierwsze dwa lata robiłem pomiary wiatru, analizowałem teren, starałem się uzyskać zgody konserwatora przyrody i wiele innych - opowiada Gościniak. Najtrudniej jest przekonać miejscowych radnych, którzy powodowani różnymi interesami nie chcą prądu wytwarzanego z wiatru.

Dodajmy, że na północy kraju, gdzie mogłaby stanąć taka elektrownia wieje tak samo, jak w Niemczech czy Holandii, gdzie aż roi się od wiatraków. Ale Polsce daleko do nowoczesnej Holandii, bliżej do Hiszpanii z czasów Cervantesa i don Kichota, który z wiatrakami walczył. Wykorzystanie promieni słonecznych znacznie obniżyłoby koszty utrzymania domu. Wykorzystanie energii odnawialnej jest opłacalne – tak przynajmniej twierdzą Hiszpanie, którzy postanowili efektywniej wykorzystywać energię słoneczną. Posłuchaj relacji barcelońskiej korespondentki RMF Ewy Wysockiej:

Energię jakoś potrafią wykrzesać z siebie władze w Berlinie. Co niemiecki rząd robi, by z roku na rok powstawało coraz więcej ekologicznego prądu, o tym w relacji korespondenta RMF, Tomasza Lejmana:

Polska zajmuje też jedno z ostatnich miejsc w Europie pod względem wykorzystania siły rzek do produkcji energii elektrycznej. Budowa małej elektrowni wodnej kosztuje od 150 do 200 tys. zł, a wydatek zwraca się dopiero po kilku latach.

Jedna z takich elektrowni działa przy zbiorniku przeciwpowodziowym w Karpaczu. Był tam Michał Szpak. Posłuchaj:

Już wkrótce „energia z wody” może okazać się opłacalna, bowiem preferencyjne dotąd ceny gazu wzrosną, podobnie jak opłaty za emisje zanieczyszczeń do atmosfery.

Z kolei w mazowieckim Mszczonowie do ogrzewania wykorzystuje się zasoby energii geotermalnej. Mimo że jest to dość kosztowne, połowa mieszkańców ogrzewa w ten sposób mieszkania. Jak jeszcze można wykorzystać energię gorących podziemnych źródeł, o tym posłuchaj relacji Pawła Świądra: