Choroba wieńcowa nie jest problemem tylko wpółczesnej medycyny. Towarzyszyła człowiekowi od tysiącleci. Amerykańscy i egipscy naukowcy odkryli właśnie najstarszy dotąd przypadek tej choroby. Jej ofiarą padła egipska księżniczka, żyjąca 3,5 tysiąca lat temu. Jej - nieco spóźnioną - diagnozę przedstawiono właśnie podczas konferencji naukowej (ICNC) w Amsterdamie.

Naukowcy z University of California w Irvine i Al Azhar University w Kairze wykorzystali najnowocześniejsze narzędzia współczesnej diagnostyki medycznej, by przebadać 52 egipskie mumie. Tomograf komputerowy pozwolił między innymi określić stan zdrowia księżniczki Ahmose-Meryet-Amon, żyjącej w Tebach ponad 1550 lat przed naszą erą.

W organizmie książniczki zauważono liczne zwapnienia naczyń krwionośnych, w tym poważne zwężenie dwóch z trzech głównych tętnic wieńcowych. Gdyby żyła współcześnie, trzeba byłoby wszczepić jej by-passy, wtedy jednak nie miała na to szans. Zmarła w wieku około 40 lat.

Co ciekawe, dotąd uważano, że dieta ówczesnych Egipcjan była zdrowa, jedzono dużo owoców i warzyw, mało mięsa, nie znano tytoniu. I to jednak nie pomogło. Jeśli uważamy kłopoty z krążeniem za chorobę cywilizacyjną, wyraźnie musimy brać pod uwagę nie tylko naszą cywilizację. Ślady miażdżycy odkryto u około połowy z badanych mumii, miażdżycę naczyń wieńcowych potwierdzono jednak u tylko trzech z nich.

Naukowcy mają trzy hipotezy na temat problemów zdrowotnych książniczki Ahmose-Meryet-Amon. Jej schorzenie mogło mieć uwarunkowania genetyczne, mogło być skutkiem procesów zapalnych towarzyszących często wtedy występującym chorobom pasożytniczym. Nie można też wykluczyć, że księżniczka odżywiała się inaczej, niż zwykli ludzie, mogła mieć dostęp do żywności konserwowanej przy pomocy soli, w tym do tłustego mięsa, masła i sera. Była w końcu córką faraona Seqenenre Tao II, ostatniego faraona 17 dynastii.