Amerykański astronauta Mike Fincke i rosyjski kosmonauta Giennadij Padalka rozpoczęli w środę przed północą czasu polskiego spacer kosmiczny, w trakcie którego mają dokonać naprawy żyroskopu. Naprawa określana jest mianem „ryzykownej”. Na wykonanie zadania astronauci potrzebują około godziny.

Poprzednia próba została przerwana po niecałym kwadransie z powodu problemów technicznych. Jeden z czterech dużych żyroskopów stabilizujących stację kosmiczną zepsuł się w kwietniu. Obecnie działają już tylko dwa urządzenia i jest to minimum dla utrzymania stabilności stacji bez zużywania paliwa.

Będzie to trzeci przypadek, kiedy stacja w czasie kosmicznego spaceru pozostanie całkiem pusta. Pierwsza próba, która odbyła się w zeszłym tygodniu trwała zaledwie 14 minut. Spacer trzeba było przerwać z powodu problemów ze zbiornikiem z tlenem w skafandrze amerykańskiego astronauty. Sądzę, że tym razem pójdzie dobrze - powiedział naziemnej kontroli lotu Mike Fincke.

Trudność polega na tym, że przez część pobytu poza stacją astronauci nie będą mogli komunikować się z naziemną kontrolą. Natomiast ze sobą nawzajem będą mogli porozumiewać się jedynie za pomocą gestów.

Po dotarciu do oddalonego o 40 metrów urządzenia, znajdą się prawdopodobnie poza zasięgiem rosyjskich anten, które są konieczne do komunikowania się astronautów z kontrolą naziemną i ze sobą nawzajem.

Astronauci ustalili kilka sygnałów porozumiewawczych, np. jeżeli sytuacja stanie się niebezpieczna jeden powiadomi o tym drugiego krzyżując przedramiona na wysokości swojej twarzy. Wówczas obaj mają niezwłocznie wracać do śluzy powietrznej.