Brytyjskie media publikują wywiad z byłym pilotem testowym SpaceShipOne - poprzednika prototypu, który w piątek rozbił się na pustyni w Stanach Zjednoczonych. Brian Binne uważa, że wprowadzenie zmiany w składzie paliwa mogło być przyczyna katastrofy.

By osiągnąć większą moc i wynieść na orbitę większy statek, używaną dotychczas w paliwie gumę zamieniono związkami chemicznymi z zawartością plastiku. W wywiadzie dla the "Daily Mail" Brian Binnie przyznaje, że nawet mniejsze, testowane przez niego silniki, nie zachowywały się normalnie. To nie była jazda Lexusem - statek trząsł się i wibrował, a pod koniec swej pracy silnik brzmiał jak miauczący kot - opisywał.

SpaceShipTwo, który uległ katastrofie, był trzy razy większy od swego poprzednika, za którego sterami wielokrotnie zasiadał Binnie. Według niego konstrukcja statku mogła nie wytrzymać ubocznych skutków pracy większego silnika.

Brian Binnie przez 10 lat pracował w Scaled Composites - firmie, która na zlecenie Virgin Galactic zajmuje się konstrukcją i testowaniem pasażerskich statków kosmicznych. Opuścił ją w lutym tego roku. W 2004 roku, pilotując SpaceShipOne, został 435 osobą, która znalazła się w kosmosie.

Virgin Galactic planowała rozpocząć kosmiczne loty pasażerskie w przyszłym roku. Właściciel koncernu, brytyjski miliarder Richard Branson zapowiadał, ze odbędzie taki rejs wraz z rodziną. Bilet kosztuje 250 tys. dolarów, ale po katastrofie SpaceShipTwo wiele osób, które już go zakupiło, może nie zdecydować się na kosmiczna przejażdżkę.