Kazimierz Piotrowicz, niegdyś kandydat na prezydenta z wykształceniem zawodowym, dziś podpisuje się tytułem profesora w Gliwicach i leczy wszystkie choroby. Jak? Przez kurację polegającą na leżeniu na specjalnym łóżku...

Kiedy startował w wyborach prezydenckich w 1995 roku miał wykształcenie zawodowe i oferował wkładki do butów, które miały pomagać w leczeniu chorób.

W ciągu ostatnich dziewięciu lat Piotrowicz w cudowny sposób został profesorem i jest właścicielem kliniki w Gliwicach. Dziś twierdzi, że dokonał największego odkrycia w dziedzinie medycyny. Kuracja dobra jest na wszystko i ma uleczyć nawet nowotwory czy marskość wątroby. A sprowadza się do leżenia na skonstruowanym przez niego łóżku:

Za jeden dzień pobytu w klinice trzeba zapłacić 350 złotych, a za 10-dniową kurację - ponad 3 tys. złotych. Z Kazimierzem Piotrowiczem rozmawiał reporter RMF Przemysław Marzec. Niektórzy pacjenci mówią jednak, że owe "leczenie" to zwykłe oszustwo. Z jednym z nich rozmawiał Tomasz Maszczyk. Posłuchaj:

Izba Lekarska zarzuca Piotrowiczowi leczenie bez uprawnień i oszukiwanie ludzi. Prokuratura umarzała jednak postępowania. Prokuratura uznała, że Piotrowicz nie leczy, nie zatrudnia lekarzy, a jedynie kupuje usługi lekarskie, czyli nie łamie prawa. Ale w jego ulotkach wyraźnie jest napisane o metodach leczenia, chciał nawet podpisać kontrakt z NFZ.

Dzwonią do nas lekarze z całej Polski, mówiąc, że zgłaszają się pacjenci, którzy byli w instytucie. Oni uważają, że byli leczeni - mówi Katarzyna Strzałkowska z Izby Lekarskiej. IO zakazała współpracy z Piotrowiczem. A czy jest on rzeczywiście profesorem, o tym w relacji Przemysława Marca:

15:45