Naukowcy z laboratorium cząstek elementarnych Fermilab na przedmieściach Chicago przecierają oczy ze zdumienia. Jak donosi dziennik "The New York Times" ich badania, prowadzone w akceleratorze cząstek Tevatron pokazały coś, co - jeśli okaże się prawdą - może być największym odkryciem fizyki od pół wieku. Artykuł w tej sprawie zgłosili do druku prestiżowym czasopiśmie "Physical Review Letters".

Na razie nawet zespół badawczy, który dokonał tego odkrycia nie do końca wie, co zobaczył i jak to interpretować. Pik zauważony w wynikach eksperymentu może być śladem poszukiwanej od dawna cząstki Higgsa, ale o właściwościach zupełnie innych, niż przewidziane przez tak zwany Model Standardowy.

Może to być także dowód istnienia kolejnej, nieznanej nam dotąd siły, poza grawitacją, siłą elektromagnetyczną, oddziaływaniami słabym i silnym. Nie można też wykluczyć, że to artefakt, rezultat błędu stosowanych metod opracowania wyników pomiaru. Wszyscy powtarzają jednak, że jeśli ten wynik miałby się potwierdzić, przewróciłby fizykę do góry nogami.

Akcelerator Tevatron, który przyniósł te dane był do czasu powstania Wielkiego Zderzacza Hadronów w laboratorium CERN w Genewie najpotężniejszym instrumentem fizyki cząstek. Jego nazwa pochodzi stąd, że może przyspieszać wiązki protonów i antyprotonów do energii rzędu 1 TeV.

Ta sensacja to jego łąbedzi śpiew, bowiem z braku funduszy, ma zostać wyłączony już za kilka miesięcy. Co ciekawe, jeśli odkrycie jest prawdziwe, to zdaniem obserwatorów Wielki Zderzacz Hadronów, który przyspiesza już protony do energii 7 TeV, będzie w stanie potwierdzić je dość szybko. Tyle, że palma pierwszeństwa pozostanie przy konkurencyjnym Tevatronie.

Atutem Tevatronu jest wciąż znacznie większa statystyka pomiarów, choć zderza cząstki przy niższej energii, w ciągu ponad 20 lat pracy był w stanie zebrać większą ilość wyników. Sensacyjna obserwacja to owoc analizy 10 tysiecy zderzeń. Te zderzenia częściej, niż się spodziewano prowadziły do charakterystycznego rozpadu, który może sugerować, że powstają tam cząstki o niespodziewanych właściwościach.

Sami badacze z Fermilab przyznają, że kilka miesięcy dalszych eksperymentów pozwoliłoby im zebrać bardziej wiarygodne dane, zdecydowali się je jednak opublikować już teraz. Możemy się domyślać, że nie chceli, by Europejczycy ich ubiegli. Trudno się chyba temu dziwić.