Claudia Cardinale - największa gwiazda włoskiego kina obok Sophii Loren i Giny Lollobrigidy, przyjechała do Polski. Będzie gościem honorowym zaczynającego się jutro w Łodzi festiwalu Cinema Mundi imienia Zygmunta Kałużyńskiego. Dziś aktorka odwiedziła Warszawę.

Na twarzy Claudii Cardinale widać upływ czasu, ale piękne jest to, że aktorka nie stara sie go na siłę zatrzymać. Jest pełną wdzięku, siedemdziesięciodwuletnią kobietą. Aktorką, która grała w "Osiem i pół" muzę Felliniego i w "Lamparcie" Viscontiego.

Niesamowitą rzeczą była różnica między nimi. Visconti - czysta teatralna precyzja, Fellini - jedna wielka improwizacja - wspominała aktorka.

Opowiadała też o tym, jak zakochał się w niej Marcello Mastroiani, jak reżyser próbując ją swatać z Alainem Delonem robił duble filmowych pocałunków i jak żona pilnowała Henry'ego Fondę, gdy Cardinale kręciła z nim scenę miłosną w filmie Sergio Leone. I o tym, co powiedział jej kiedyś David Niven z którym grała w "Różowej panterze": Jesteś najlepszą wizytówką Włoch. Od razu po spaghetti.