Polski reżyser Jerzy Skolimowski otrzymał specjalną nagrodę na festiwalu filmowym w Wenecji za film "Essential killing". Członkowie jury na stojąco wyrazili swoje uznanie. Najważniejsze wyróżnienie - Złotego Lwa - otrzymał obraz "Somewhere" Amerykanki Sofii Coppoli.

Zobacz również:

Skolimowski dwukrotnie wchodził na scenę podczas finałowej festiwalowej gali. Najpierw odebrał nagrodę dla najlepszego aktora w imieniu nieobecnego Vincenta Gallo, który zagrał główną rolę w "Essential killing". Zwraca się uwagę na wyjątkowość jego niemej roli Afgańczyka Mohammeda - przez cały film nie wypowiedział ani słowa. Nadaremno Skolimowski wzywał ze sceny unikającego mediów i wielkich ceremonii Gallo. Reżyser dodawał z uśmiechem: Vincent, przyjdź tu, wiem, że tu jesteś. Kilka minut później polski reżyser odebrał nagrodę specjalną jury.

Nagrodzony film Skolimowskiego to opowieść o Afgańczyku, który podczas wojny w swym kraju zabił trzech amerykańskich żołnierzy. Schwytany przez Amerykanów trafia do jednej z tajnych baz CIA w Europie, gdzie jest przesłuchiwany. Gdy udaje mu się zbiec, rozpoczyna się za nim pościg.

"Essential killing" zebrał po konkursowym pokazie w większości przychylne recenzje i wysokie oceny krytyków, ale nie był wymieniany w ścisłym gronie faworytów. Sam reżyser w rozmowie w niedzielę, w przeddzień projekcji, powiedział: Nie przeceniałbym szans filmu. Słyszę dookoła, że rzekomo film jest w gronie faworytów.

Złoty Lew dla Sofii Coppoli za "Somewhere", opowieść o rewolucji w życiu telewizyjnego gwiazdora, nie był zaskoczeniem. Od początku film ten był uważany za faworyta festiwalu. Tarantino, nie kryjąc wzruszenia w chwili wręczenia nagrody Coppoli, powiedział, że decyzja jury była jednomyślna. Ten film oczarował nas od pierwszej sceny - podkreślił.

Nagrodę dla najlepszej aktorki otrzymała wschodząca gwiazda Ariana Labed. Zagrała ona w greckim filmie "Attenberg" Athiny Rachel Tsangari.