"Jan Kanty Osobny" to wydana właśnie książka o Janie Kantym Pawluśkiewiczu. Kompozytorze wielkich przebojów, twórcy poematów symfonicznych, musicali i oper, artysty związanego z Piwnicą pod Baranami i Teatrem STU, założycielem legendarnego zespołu Anawa, w którym występował razem z Markiem Grechutą i Zbigniewem Wodeckim. Twórcą muzyki teatralnej i filmowej – w tym nagrodzonej ostatnio muzyki do filmu "Papusza".

 "Czuje się pan osobny?" - pytam. Tak! Ale nie chciałbym, żeby to zabrzmiało jako pretensjonalna strona mojego nie najlepszego charakteru - żartuje w RMF FM Jan Kanty Pawluśkiewicz. Rzucam propozycję, by ton naszej rozmowie nadawały tytuły wybitnych kompozycji mojego znakomitego gościa:

Szalona lokomotywa

Uwielbiam podróżować (...) a skoro mówimy o muzyce, to wymyśliłem nawet formułę "muzyka samochodowa", bo ja muzyki słucham najczęściej w podróżach. "Muzyka samochodowa" ma niekonwencjonalny sznyt. Oprócz tego, że możemy słuchać normalnego repertuaru, możemy też słuchać takich utworów których słuchania się wstydzimy. Skrajnie nas kompromitującej muzyki, do której się nie przyznajemy, bo spotkałby nas towarzyski ostracyzm (śmiech).

Niepewność

Najmniej jestem pewien przyszłości, bo to jest wielka niewiadoma. I na tym polega fantazja życia (...) staram się być przygotowanym na wyzwania i sytuacje ekstremalne. Stale pracuję. Jeśli nie nad sobą , to nad tym, co powinienem robić. Piszę muzykę z wyprzedzeniem, maluję (...) Żel-art, który uprawiam jest fantazją. Jest połączeniem współczesnej ekstrawagancji z konwulsyjną klasyką. To są hinduskie żele, one mają swoje światło, to jest niekonwencjonalna metoda przekazania swoich wrażeń. Żele są brokatowe, inne są błyszczące, bywają matowe, pastelowe. Nie uwzględniają pomyłki, nie można stosować półcieni, więc koncepcja musi być bardzo zdyscyplinowana. I to jest technika żelowa, tu będę się puszył, której nikt nie używa. Oprócz zakładów fryzjerskich, ale one wykorzystują żele do zupełnie innych celów. Pracuję nad tym kilkanaście lat.

Świecie nasz

Pytam, czy martwi się o los świata. No, nie bardzo - mówi Jan Kanty Pawluśkiewicz. Nie dlatego, żebym to lekceważył, ale na tak wiele rzeczy nie mam żadnego wpływu. Rozważania polityki są mi obce, dlatego, że nie znam źródłowych umocowań. Świat z jednej strony jest bezduszny, a z drugiej cudowny, genialny i fantastyczny. Nasza historia pokazuje, że Polacy za świat byli skłonni zapłacić bardzo wysoką cenę. Świat się zmienia w naszym cząstkowym działaniu.

Serce

Pytam, czy jest uczuciowy. Też nie bardzo - odpowiada. Wzruszam się do łez, ale raczej ze śmiechu. Ale mam wrażenie, że jestem jednak osobą wrażliwą. (...) Wzruszam się urodą i pięknem kobiet. I już słyszę jak to banalnie brzmi. No, ale tak jest. Kobieta jest jedną z najpiękniejszych niewiadomych tego świata. Kobiety nie są przewidywalne. Jestem też wrażliwy na kolor. Na malarstwo. Ale również na skrajną głupotę i to mnie irytuje. Irytuje mnie też niechęć współpracy. Pytam więc o jego współpracę z innymi. Ostatnio dość intensywnie współpracuję z Grzegorzem Turnauem, z Polskich Radiem, z RMF Classic, które pięknie zajęło się muzyką do "Papuszy" (...) Pytam za czym tęskni Jan Kanty Pawluśkiewicz. Czy za światem, którego już nie mak, czy za ludźmi, którzy odeszli. Wymienia nazwisko Piotra Skrzyneckiego. Miałem szczęście go znać - mówi. Jego gesty, kompetencja, erudycja i to jak odbierał świat do dziś są mi bardzo bliskie. Bliskie jest mi też życzliwe odnoszenie się do ludzi. I to, by nadmiernie nie rozpamiętywać tego, co odeszło. Patrzeć w przyszłość. Jak mówił niezastąpiony konferansjer naszego kabaretu "Anawa. Do przodu. Najsamprzód do przodu. Byle do przodu!"

Wesoły, jestem wesoły

To tytuł piosenki z płyty Grzegorza Turnaua z tekstem Stanisława Wyspiańskiego i muzyką mojego gościa. Pytam, co go śmieszy. Najbardziej absurd. I przede wszystkim inteligentna sformułowana groteska. Śmieszą mnie ciężkie żarty. Ale nie możemy ich opowiadać na antenie :).