"Zdołał obronić swój rzeźbiarski język - twórczo interpretując sztukę antyku" - tak o wybitnym rzeźbiarzu Igorze Mitoraju mówi w rozmowie z RMF FM Justyna Napiórkowska, która współorganizowała wystawę jego prac w Warszawie. Artysta zmarł w poniedziałek w Paryżu w wieku 70 lat.

Zobacz również:

Jak można opisać styl Igora Mitoraja? Tworzył współczesne rzeźby nawiązujące do antyku, do mitologii?

Myśląc o sztuce XX wieku, XXI wieku, bardzo często wpadamy w pułapkę jakiegoś podziału stylistycznego, przypisywania do konkretnych nurtów. (...) Pod tym względem Igor Mitoraj był postacią absolutnie wyjątkową, dlatego że zdołał swój własny rzeźbiarski język obronić czerpiąc z tego, co jest największym dziedzictwem europejskim, a także największym dziedzictwem światowym, czyli ze sztuki Rzymu, sztuki Grecji, rzeźby, która zachowała się z antycznych czasów i którą Mitoraj twórczo. To był artysta, który był na wskroś współczesny, on był świadomy, że tworzy w XX wieku, tworzy w czasie, który miał swoją określoną już historię. Nie udawał antyku, ale pokazywał nam to, co w antyku, w sztuce antycznej było uniwersalne.

Proszę zauważyć, że te najbardziej charakterystyczne czy typowe rzeźby Igora Mitoraja, czyli np. postać Ikara, czy inne postaci mitologiczne, te twarze przeskalowane: zawsze w nich pojawia się jakiś element czegoś, co nazwałabym skazą, jakąś rysą. Z jednej strony widzimy rzeźby, które formalnie są bardzo piękne, ale są one czymś znaczone. Ta skaza to jest tak naprawdę znak kruchości, czyli w tych pięknych, brązowych czy marmurowych, niezwykle trwałych formach mieści się także opowieść o ludzkiej przemijalności, o egzystencji. W tę historię odnoszącą się do antyku, odnoszącą się do jakiejś epoki cywilizacyjnej, wpisany jest ponadczasowy komunikat. Także to w sztuce Mitoraja było niezwykłe. Pamiętam jak olbrzymie wrażenie zrobił na mnie ogród Igora Mitoraja w przepięknej miejscowości toskańskiej Pietrasanta (to tam Igor Mitoraj mieszkał i tworzył - przyp. red.). To miejscowość położona wśród gór, z których najwięksi artyści, rzeźbiarze czerpali materiał do swoich rzeźb. Tam znajduje się marmur karraryjski, taki śnieżnobiały - i być może z tego względu to miejsce również stało się miejscem wybranym dla Igora Mitoraja.

Pani miała okazję poznać Igora Mitoraja. Proszę powiedzieć, jaki to był człowiek?

Myślę, że to osoba o bardzo wysokiej kulturze osobistej, niezwykle dystyngowana. Taka trochę postać z innych czasów, o wielkim spokoju. W rozmowie z nim można było poczuć, że jest to artysta, który kieruje się bardzo mocnym, wewnętrznym przekonaniem, wewnętrzną wizją. Miało coś, co pozwoliło mu znosić nie tylko pochwały, ale i krytykę, której w środowisku było również bardzo dużo. Ale to musi być element losu, życia artystów wybitnych, że w jakiś sposób muszą konfrontować się z różnymi opiniami.
 
Zapytam jeszcze o jedną rzecz, ciekawą dla tych, którzy kojarzą rzeźbę głowy z Rynku Głównego w Krakowie albo może z Madrytu lub Walencji. Wszystkie usta na tego typu rzeźbach Mitoraja są wzorowane na jego ustach...


Tak. To taki element autoportretu, element zatrzymania siebie. To jest przywilej, który artyści mają. I to jest też to, co nam dzisiaj po nim zostaje. Dzisiaj zostaje nam też po Mitoraju np. wizyta w kościele jezuitów w Warszawie, gdzie można zobaczyć przepiękne, brązowe drzwi autorstwa Igora Mitoraja czy w czasie pobytu w Rzymie w kościele Santa Maria della Angeli, w którym można zobaczyć przepiękne, wspaniałe drzwi ze sceną Zwiastowania , ale także głowę Jana Chrzciciela. To są dzieła, które ponadczasowo będą świadczyć o tym artyście, o randze jego twórczości. Te dzieła Mitoraja wpisują się w kontekst potężnej historii, historii sztuki - Mitoraj został niejako do tego dziedzictwa dopuszczony, bo oto mamy kościół, który powstał na rzymskich ruinach dawno temu, który przebudowywał swego czasu Michał Anioł, a na przełomie XX I XXI wieku został do tego kościoła zaproszony właśnie artysta polskiego pochodzenia. Po to, żeby wykonać brązowe drzwi, które prawdopodobnie przez setki lat będą wrotami do tego miejsca. Mamy zatem tam swój ślad za sprawą tego wybitnego artysty.