"'Ida' jest niebywale czysta artystycznie, skromna, a jednocześnie bezczelnie konsekwentna, niejednoznaczna, przejmująca w swej prostocie formy i jednocześnie jej wyrafinowaniu" - mówi Agnieszka Holland o obrazie Pawła Pawlikowskiego, obsypanym Europejskimi Nagrodami Filmowymi. "Zaskoczenia nie było. Było tylko pytanie, w ilu kategoriach nominacje zwieńczą się wygranymi" - podkreśla reżyserka.

Podczas 27. gali Europejskich Nagród Filmowych w Rydze "Ida" Pawła Pawlikowskiego zdobyła nagrody w kategoriach: najlepszy film europejski, najlepsza reżyseria oraz najlepszy scenariusz i zdjęcia. Obraz uhonorowała również publiczność.

Zobacz również:

"'Ida' praktycznie od ponad roku idzie jak burza przez różne festiwale i ekrany kin. Odrzuciła ją Wenecja, ale zaraz potem pokazały ją Telluride, czyli ważny premierowy festiwal w USA, oraz Toronto, gdzie zdobyła jedyną możliwą nagrodę - w konkurencji dwustu czy więcej filmów. Potem główne nagrody w Gdyni, Londynie, Warszawie i na dziesiątkach festiwali. Niebywałe wyniki we francuskich kinach, świetne w innych europejskich. Wreszcie w USA, gdzie film jest na topie wszystkich rankingów krytyków, wygrał wśród krytyków nowojorskich i z Los Angeles, ma nominację do Złotych Globów. Wielu specjalistów w Stanach Zjednoczonych stawia na Oscara!

Więc zaskoczenia, jeśli chodzi o Europejskie Nagrody Filmowe, nie było. Było tylko pytanie, w ilu kategoriach nominacje zwieńczą się wygranymi. I wyszło świetnie - dla Pawła Pawlikowskiego, wszystkich twórców i producentów, dla tego szczególnego filmu i dla polskiego kina, któremu taki sukces dodaje skrzydeł i podnosi poprzeczkę. Bardzo się cieszę.

'Ida' jest niebywale czysta artystycznie, skromna, a jednocześnie bezczelnie konsekwentna, niejednoznaczna, przejmująca w swej prostocie formy i jednocześnie jej wyrafinowaniu, w adekwatności tej formy do bolesnej treści, w której nie ma żadnych łatwych odpowiedzi. Bardzo ‘polska’ przez temat i styl, nawiązujący do niektórych filmów szkoły polskiej, ale i do Bergmana czy Bressona. A więc też uniwersalna, europejska. Nawiązująca do tradycji, a jednocześnie bardzo osobista.

Nie udałoby się to, gdyby nie wielka swoboda twórcza, jaka była Pawlikowskiemu dana przez producentów, którzy podjęli ryzyko takiego eksperymentu - i słusznie. Paweł im, szczególnie Ewie Puszczyńskiej, za tę pomoc i pełne zaufanie dziękował".