María Corina Machado to tegoroczna laureatka Pokojowej Nagrody Nobla. Liderka demokratycznej opozycji w Wenezueli została uhonorowana przez Norweski Komitet Noblowski za „niestrudzoną działalność na rzecz praw demokratycznych narodu Wenezueli i za walkę o sprawiedliwe i pokojowe przejście od dyktatury do demokracji”.

María Corina Machado jest nazywana "wenezuelską Żelazną Damą". To nawiązanie do podobieństw między jej pragmatycznym stylem i konserwatywną, wolnorynkową ideologią a byłą brytyjską premier Margaret Thatcher.

Machado urodziła się 7 października 1967 roku. Jej matka była psychologiem, a ojciec odnoszącym sukcesy biznesmenem. Uwielbiałam mojego ojca i postanowiłam mu udowodnić, że nie potrzebuje syna, żeby pójść w jego ślady - mówiła we wrześniu tego roku w wywiadzie dla "Elle" Machado. 

Studiowała inżynierię przemysłową i podjęła pracę w zarządzanej przez niego firmie metalurgicznej. Dorastałam z poczuciem odpowiedzialności za kraj. Ale zawsze myślałam, że będę służyć krajowi, prowadząc firmę i tworząc miejsca pracy. Nigdy, przenigdy, angażując się w politykę - dodawała.

"Świadomość dawania"

Choć rodzina zaszczepiła w niej to, co nazywa "świadomością dawania", dopiero gdy studiowała na Katolickim Uniwersytecie Andrésa Bello w stolicy, Caracas, zobaczyła z bliska wszechobecne podziały społeczne w Wenezueli. Pracowała jako wolontariuszka w rozległej, biednej dzielnicy La Pradera, udzielając lekcji dzieciom w prowizorycznej sali lekcyjnej na dachu.

To było jej przebudzenie, ale decyzja o poświęceniu życia polityce zapadła później - po studiach, po okresie pracy u boku ojca i po tym, jak Hugo Chávez zaczął konsolidować władzę, a krucha stabilność Wenezueli zaczęła się rozpadać.

Współzałożyła organizację monitorującą wybory o nazwie Súmate, co po hiszpańsku oznacza "dołącz". Jak tłumaczy, zrozumiała, że "nie można ciągle narzekać na politykę i polityków, jeśli się samemu jej nie spróbuje".

Ukończyła program stypendialny Maurice'a R. Greenberga na Uniwersytecie Yale w 2009 roku. Rok później kandydowała do Kongresu.

Nikt nie wierzył w jej polityczny sukces

W tamtych czasach Machado była mało znana. Prawie nikt nie wierzył, że może wygrać. Bo jesteś kobietą, bo jesteś inżynierem, bo twoja rodzina ma pieniądze - wspomina. W silnie patriarchalnej kulturze Ameryki Łacińskiej większość kobiet, które odnoszą sukcesy w polityce, jest spokrewniona z mężczyznami u władzy lub przez nich wspierana. Machado stała się rzadkim wyjątkiem, budując własny kapitał polityczny.

Niedocenianie dodało jej sił. Była jedną z 65 kandydatek opozycji, które zdobyły mandaty w Zgromadzeniu Narodowym w 2010 roku, przełamując kwalifikowaną większość socjalistów. Hugo Chávezowi udało się jednak przed wyborami zmienić podział na okręgi kongresowe, zachowując większość i tym samym umacniając swoją pozycję.

Kiedy Chávez zmarł na raka w 2013 roku, Nicolas Maduro, ówczesny wiceprezydent, obiecał kontynuować jego dziedzictwo. Maduro od kwietnia 2013 roku jest nieprzerwanie prezydentem Wenezueli - teraz trwa jego trzecia kadencja. 

Ucieczka z Wenezueli

Od lipca 2024 roku Machado przebywa w ukryciu. Ostatnia noc, którą Machado spędziła w domu, przypadała na noc przed wyborami prezydenckimi: 27 lipca 2024 roku. Nie spakowała walizki. Miała zamiar wrócić następnego dnia. W rozmowie z "Elle" wspomina, że gdy zaczęło się liczenie głosów, pokazało ono "imponujące, korzystne wyniki" dla jej sojusznika Edmunda Gonzaleza Urrutii. Wczesnym rankiem następnego dnia rząd ogłosił reelekcję Maduro.

Przywódcy Brazylii, Kolumbii i Meksyku, wcześniej sympatyzujący lub neutralni wobec Maduro, zaczęli domagać się dowodów jego zwycięstwa, podczas gdy tysiące Wenezuelczyków przyłączyło się do protestów. Machado pojawiła się wśród nich niezapowiedziana, wdrapała się na dach samochodu i w improwizowanym przemówieniu powiedziała do ogromnego tłumu wokół niej: "Nie opuścimy ulic".

Rząd zareagował "brutalną represją", jak podaje Human Rights Watch. Przemoc była powszechna, a władze działały "przeciwko młodym ludziom, kobietom, osobom starszym i ludziom spacerującym po ulicach" - wspominała w rozmowie z "Elle" Machado. Ona sama otrzymywała groźby, nazywano ją terrorystką i ostrzegano, że rząd ją pojmie.

W tym momencie musiałam podjąć decyzję, żeby się chronić - mówi mi Machado. Musiała zniknąć.

Żyjąc w ukryciu, wprowadziła rutynę, która nadaje jej dniom poczucie porządku. Ścieli łóżko, kiedy wstaje, i ubiera się tak, jakby wychodziła z domu. Nadal dowodzi opozycji.

Od czasu, gdy się ukrywa, pojawiła się tylko dwa razy: na wiecu miesiąc po wyborach i ponownie 9 stycznia, dzień przed inauguracją Maduro. Przemówiła krótko do tłumu zwolenników, a następnie odjechała na tylnym siedzeniu motocykla. Później, jak twierdzi, siły rządowe przechwyciły motocykl i tymczasowo ją zatrzymały. Tego samego dnia napisała na X: "Jestem teraz w bezpiecznym miejscu i z większą determinacją niż kiedykolwiek będę trwać przy was DO KOŃCA!" (Rząd zaprzeczył jej zatrzymaniu).

Nikomu tego nie życzę - tak opowiada o swoim życiu w ukryciu. Jak dodaje, niemal całkowita izolacja "jest także okazją do refleksji, okazją, by dowiedzieć się więcej o sobie" i "zmusić się do pokonywania wyzwań".

"Jestem przekonana, że zwyciężymy"

Choć to trudne, jestem absolutnie przekonana - absolutnie pewna - że odniesiemy sukces. Że zwyciężymy - mówiła we wrześniu w rozmowie z "Elle".

Jestem w szoku - tak Machado skomentowała decyzję Norweskiego Komitetu Noblowskiego o przyznaniu jej Pokojowej Nagrody Nobla. Zaznaczyła, że jest to nagroda "dla całego ruchu".