Brytyjska policja nie znalazła dowodów na to, że pochodząca z Przemyśla Marta G. i jej dwie córeczki zostały napadnięte i zamordowane w domu w Stoke-on-Trent w hrabstwie Staffordshire. Śledczy skłaniają się teraz ku wersji, że to 27-latka sama zabiła 5-letnią Majkę i półtoraroczną Olgę, po czym popełniła samobójstwo.

Ciała Marty G. oraz jej córeczek znaleziono w niedzielę. Ofiary miały rany zadane nożem. Policję zaalarmowali sąsiedzi, którzy usłyszeli krzyki dochodzące z domu Polki. Na miejscu tragedii zatrzymano wtedy 27-latka. Mężczyzna został przesłuchany i zwolniony bez postawienia zarzutów.

Kontynuujemy śledztwo i ta sprawa staje się coraz bardziej jasna. Mamy do czynienia z tragicznym incydentem rodzinnym - wyjaśnia w gazecie "Daily Mirror" szef policji hrabstwa Staffordshire Martin Evans. Oficer zapewnia, że mieszkańcy dzielnicy nie powinni mieć obaw o swoje bezpieczeństwo. Na wszelki wypadek jednak okolica będzie częściej patrolowana.

Marta G. mieszkała w Wielkiej Brytanii od co najmniej 4 lat. Rodzina cieszyła się sympatią sąsiadów.

Marta opiekowała się dziećmi w domu. Jej mąż to dobry, ciężko pracujący człowiek. Wstawał wcześnie rano i pracował po 12 godzin dziennie - opowiada w "Daily Mirror" jeden z sąsiadów.

Inny dodaje, że rodzina wydawała się szczęśliwa. Nigdy nie słyszałem tam kłótni - wyjaśnia.

Mieszkańcy Stoke-on-Trent każdego dnia składają kwiaty i znicze przed domem Marty. G.

(pj)