Stop dla islamizacji Europy - pod takim hasłem niemiecki prawicowy polityk chce zorganizować 11 września manifestację w Brukseli. Nie zgodziły się na nią władze miasta, dlatego sprawa trafi do sądu.

Niemiec oficjalnie zameldował się w Belgii, by zaskarżyć postanowienie brukselskiego burmistrza. Jak dowiedział się RMF FM, dziś adwokat Niemca złoży do sądu odpowiedni wniosek. Żyjemy w wolnym kraju i mamy prawo wyrażać swoje poglądy - powiedział nam prawnik.

Wg niego, decyzja o zakazie jest sprzeczna z belgijską konstytucją - nie wystarczy powiedzieć, że może dojść do starć z lokalną społecznością muzułmańską i zakazać manifestacji, bo oznaczałoby to cenzurę prewencyjną. Mecenas dowodzi też, że hasło „Stop dla islamizacji Europy” nie jest rasistowskie. Innego zdania jest Europejskie Centrum Przeciw Rasizmowi.

Popieramy zakaz manifestacji, bo jej przesłanie jest bardzo problematyczne - mówią jego przedstawiciele. Centrum obawia się, że 11 września może dojść do prowokacji, bo bez względu na wyrok sądu niemiecki polityk chce, by do Brukseli przyjechali jego zwolennicy np. jako turyści.