Niedziala to piąty dzień poszukiwań zaginionych amerykańskich żołnierzy oraz akcji wydobycia pojazdu opancerzonego Herkules z błotnistego terenu na poligonie w litewskim Podbrodziu. W wileńskiej katedrze zostanie dziś odprawiona msza w intencji zaginionych. Na miejscu wciąż działają polscy żołnierze z 16. Pułku Saperów z Orzysza. "Teraz nie ma mowy o żadnym dodatkowym sprzęcie, który ma być wysłany z Polski" - usłyszał reporter RMF FM.

Czterech amerykańskich żołnierzy zaginęło we wtorek podczas ćwiczeń na poligonie w Podbrodziu na Litwie oddalonym o około 15-20 km od granicy z Białorusią. 

Noc pełna nadziei i determinacji

"Późnym wieczorem (w sobotę) nurkowie próbowali dotrzeć do zatopionego M88 Hercules. Nie udało się to jednak, gdyż pojazd znajduje się pod warstwą zbitego szlamu" - poinformowało w niedzielę litewskie wojsko.

"Wypompowywanie szlamu trwało przez całą noc. Trwa oczyszczanie mokradeł. Liczba pracujących maszyn ma zostać zwiększona" - dodano w komunikacie.

Setki osób uczestniczą w akcji z inspirującym poświęceniem. Jest zmęczenie, ale nie tracimy nadziei - powiedziała w niedzielę dziennikarzom kapitanka Indre Pilkauskaite.

W południe w wileńskiej katedrze odprawiona zostanie msza święta w intencji zaginionych żołnierzy i ich bliskich, a także żołnierzy i ratowników. Liturgii będzie przewodniczył metropolita wileński arcybiskup Gintaras Gruszas.

Polacy pomagają w poszukiwaniach żołnierzy

Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz w czwartek poinformował, że grupa zadaniowa, w składzie kilkudziesięciu żołnierzy z ciężkim sprzętem oraz płetwonurków, w trybie pilnym wyrusza z Polski na Litwę, by pomóc w odnalezieniu zaginionych tam żołnierzy amerykańskich i wydobyciu ich wozu bojowego.

Oni cały czas wspierają działania, które są prowadzone przez wojska amerykańskie i litewskie. Usuwają wodę i starają się tak zabezpieczać, żeby udało się wydostać pojazd opancerzony Hercules. Teraz nie ma mowy o żadnym dodatkowym sprzęcie, który ma być wysłany z Polski - powiedziała reporterowi RMF FM Piotrowi Bułakowskiemu major Magdalena Kościńska z 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej rozmawiał nasz reporter Piotr Bułakowski.

Gen. Leon Komornicki w RMF FM o możliwych scenariuszach

Nie można wykluczyć, że ci żołnierze zginęli w tym ciągniku ewakuacyjnym pokaźnych rozmiarów i o dużej wadze: ponad 60 ton. Myśmy takich ciągników kupili ponad 30. To są ciągniki do ewakuacji m.in. czołgów Abrams. To takie jeżdżące warsztaty polowe. Siłą rzeczy, jeśli ten ciągnik znalazł się w przestrzeni zabagnionej, to jego utopienie nie nastąpiło gwałtownie. To był proces długotrwały, a więc załoga mogła się ewakuować i mogło im zabraknąć tlenu - powiedział gen. Leon Komornicki, były zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, który był Gościem Krzysztofa Ziemca w RMF FM w sobotę.

Spekulujemy w tej chwili. Oni mogą jeszcze żyć, jeśli była tam poduszka powietrzna i mieli ze sobą zapasy wody i żywności, natomiast ewakuacja jest niezwykle trudna. Z drugiej strony może być to świadome porzucenie sprzętu. Świadome dotarcie na teren zabagniony, tam, gdzie jest ograniczona łączność komórkowa, ograniczone zasięgi. Ten pojazd powoli zanurzał się w bagnie, a oni w tym czasie popełnili czyn przestępczy, którym jest dezercja. To też mogło wystąpić i tego też nie można wykluczyć - mówił gen. Leon Komornicki.

To byłaby jednak zbrodnia niedopuszczalna. To obciążyłoby armię amerykańską - oczywiście jej nie dyskredytując - dodał.