W miasteczku Pieve di Coriano na północy Włoch wprowadzany jest wspólny system alarmowy. To efekt plagi włamań do domów w tej miejscowości. Z inicjatywą wystąpiły lokalne władze. Objęcie całej miejscowości jednolitą ochroną to pierwszy taki pomysł w tym kraju.

Od pięciu lat liczące około 1100 mieszkańców miasteczko położone koło Mantui boryka się z serią kradzieży. Złodzieje wchodzą do domów i mieszkań oraz biur i wynoszą z nich wszystko, co znajdą. Zdarzają się kradzieże drogiego sprzętu i precjozów, ale i na przykład trzech kartonów soku z lodówki.

Władze postanowiły położyć temu kres, występując z inicjatywą zainstalowania wspólnego systemu alarmowego w 450 domach. Każda rodzina będzie płacić za objęcie ochroną jej domu 1 euro dziennie. Umieszczane w mieszkaniach i willach czujniki alarmowe podłączono do wspólnej sali operacyjnej.

Cały system to rezultat porozumienia zawartego przez biuro burmistrza z prywatną firmą ochroniarską. Nie ma żadnej psychozy, ale prośby o zapewnienie większego bezpieczeństwa napływały właśnie ze strony mieszkańców - wyjaśnia burmistrz Andrea Bassoli, cytowany przez dziennik "La Repubblica". Jesteśmy miasteczkiem dobrobytu. Może dlatego złodzieje wzięli nas na cel - przypuszcza. Za cenę jednej kawy dziennie wszyscy mogą tu spokojnie żyć - zapewnia.

Przypomina się, że już wcześniej w Pieve di Coriano zainstalowano siedem kamer ulicznych. Wspólny system alarmowy to już kolejna inicjatywa w miejscowości nazywanej ironicznie przez prasę "Fort Knox".