Godzina i piętnaście minut – tyle trwało wyciąganie z komina kobiety w mieście San Fernando. Mająca około 30 lat przedstawicielka płci pięknej, której historię opisuje m.in. portal Los Angeles Times, okazała się wyjątkowo niepokorna. Następnego dnia po akcji ratunkowej wróciła na ten sam dach, gdzie została zatrzymana.

Wszystko zaczęło się we wtorek wieczorem na terenie ośrodka rekreacyjnego w mieście San Fernando, nieopodal Los Angeles.

Miejscowi strażacy odebrali zgłoszenie o kobiecie, która utknęła w kominie zlokalizowanym na małym budynku magazynowym. Mundurowi potrzebowali ponad godziny, żeby ją wyciągnąć. Miejscowy urzędnik wskazał, że uratowana miała szczęście, bo wiele osób ćwiczących i spacerujących po parku usłyszało jej wołanie o pomoc i wezwało pogotowie. Godzinę później park byłby pusty - podkreślono.

Po wszystkim kobieta, w dobrym stanie, została przewieziona do szpitala - pisze LA Times.

Portal dodaje, że już następnego dnia przyłapano ją na próbie ponownego wejścia na ten sam dach.

Strażacy potwierdzili jedynie, że ryzykantka nie jest związana z ośrodkiem, na którego terenie doszło do zdarzenia. Dodali, że po dokładniejsze informacje na temat motywów jej działania lub statusu mieszkaniowego należy skontaktować się z miejscową policją, ale ta nie odpowiedziała redakcji LA Times na czas publikacji materiału.

Nie wiadomo, czy kobieta została w jakikolwiek sposób ukarana. Wiadomo jednak, że urzędnicy z San Fernando z wieloletnim stażem dzielą się refleksją, że nie jest ważne, jak długo pracujesz - zawsze coś cię zaskoczy.