Muammar Kadafi nie przestaje zaskakiwać. Miesiąc temu podczas swej pierwszej wizyty w Rzymie przywódca Libii wystawił cierpliwość włoskich gospodarzy na ciężką próbę, spóźniając się wszędzie całymi godzinami. Emocji dostarcza także teraz, powróciwszy do Italii na szczyt w L'Aquili. W czwartek postanowił pospacerować po… autostradzie.

Ku największemu zdumieniu wszystkich, w trakcie przejazdu autostradą z Rzymu do L'Aquili, Kadafi kazał zatrzymać swoją limuzynę i wysiadł z niej. Następnie przez kwadrans, trzymając w rękach biały parasol chroniący go przed słońcem, szedł poboczem.

Nie jest jasne, co skłoniło pułkownika do tak oryginalnego zachowania. Wiadomo natomiast, że wywołało to kompletną konsternację i przerażenie wszystkich włoskich funkcjonariuszy ochrony z jego eskorty. Włoskie media określiły natomiast jego zachowanie jednym słowem: show.

We Włoszech podkreśla się zarazem, że jeszcze przed przyjazdem Kadafiego strona libijska stawiała organizatorom szczytu w tym zniszczonym przez trzęsienie ziemi mieście, osobliwe wymagania. Zażądano np. przyjęcia wyjątkowo licznej delegacji, złożonej aż z 83 osób.