Przywódca Libii Muammar Kadafi zakończył czterodniowy pobyt we Włoszech i odleciał samolotem z Rzymu do Trypolisu. Pierwsza, określana przez władze Włoch jako historyczna, oficjalna wizyta Kadafiego przebiegła pod znakiem protestów i kontrowersji, a zostanie zapamiętana także jako pasmo jego spóźnień.

Kadafi spóźnił się dosłownie na wszystkie spotkania w czasie swego pobytu w Rzymie, w tym także te na najwyższym szczeblu, z prezydentem Giorgio Napolitano i premierem Silvio Berlusconim oraz do parlamentu. W sumie, jak obliczono, jego spóźnienia przekroczyły 12 godzin.

W piątek doszło do poważnego zgrzytu dyplomatycznego, gdy przewodniczący włoskiej Izby Deputowanych Gianfranco Fini po dwóch godzinach oczekiwania na libijskiego lidera w gmachu parlamentu, spotkanie odwołał, argumentując, że broni "honoru instytucji państwa". Ambasada Libii w Rzymie wyjaśniła, że powodem spóźnienia była piątkowa modlitwa.

Premier Berlusconi noc poprzedzającą wyjazd Kadafiego spędził w rezydencji rządowej w parku Villa Pamphili, gdzie nocował także pułkownik. Decyzję tę określa się jako kolejny gest kurtuazji szefa rządu wobec gościa, którego nie mógł pożegnać na lotnisku w sobotę z powodu innych obowiązków poza Rzymem.

Dziennik "La Repubblica" cztery dni Kadafiego w Wiecznym Mieście określił jako "rzymskie wakacje między show a farsą".