​Wiolonczelista górą. Sąd apelacyjny w Londynie podtrzymał wcześniejszą decyzję sądu niższej instancji nakładającą na pracodawcę obowiązek zadbania o zdrowie muzyków.

Christopher Goldscheider doznał urazu słuchu podczas ośmiogodzinnej próby opery Ryszarda Wagnera. Siedział tuż przed sekcją dętą, która grała głośniej od startującego jumbo jeta. Sąd uznał, że dyrekcja londyńskiej opery nie podjęła odpowiednich kroków, by zapewnić muzykom bezpieczeństwo. Zarządził także, by orkiestrion, w którym zasiadają, zaprojektowany został i oznakowany tak jak plac budowy z myślą o BHP. 

45-letni wiolonczelista może teraz domagać się odszkodowania rzędu 750 tys. funtów. Suma ta zawiera także wysokość utraconych przez niego zarobków. Po uszkodzeniu słuchu muzyk zmuszony był zakończyć karierę i do dziś nie jest fizycznie w stanie uczestniczyć w koncertach. Cierpi na zaburzenia równowagi i orientacji.

Werdykt sądu uchylił jednocześnie zatwierdzony w niższej instancji obowiązek używania korków do uszu. Dyrekcja opery zapewnia je rutynowo muzykom, ale - jak argumentowali jej prawnicy w sądzie - nie jest w stanie dopilnować, że wszyscy ich używają.

Niewykluczone, że od teraz brytyjskie orkiestry będą musiały grać nieco ciszej.

Opracowanie: