Po blisko 43 latach spędzonych w izolatce na wolność wyjdzie Albert Woodfox – najstarszy w Stanach Zjednoczonych więzień przetrzymywany w takich warunkach. Sąd federalny nakazał zwolnienie go z więzienia. Według obrońców praw człowieka tak długie przetrzymywanie więźnia w odosobnieniu jest formą tortur.

68-letni dziś Albert Woodfox to najstarszy więzień w Stanach Zjednoczonych przetrzymywany w takich warunkach. Został umieszczony w osobnej celi w więzieniu w Luizjanie, gdy skazano go za zamordowanie strażnika podczas buntu więźniów w 1972 roku w zakładzie karnym w miejscowości Angola. Trafił tam za rabunek.

Woodfox twierdzi, że powodem surowego traktowania jego oraz dwóch innych osadzonych była ich wcześniejsza działalność polityczna. Mężczyzna należał do Partii Czarnych Panter, radykalnej amerykańskiej organizacji politycznej utworzonej w celu ochrony czarnoskórej mniejszości w USA. W 1971 roku w więzieniu w Angoli współtworzył oddział ugrupowania, organizował demonstracje i strajki, domagając się lepszych warunków dla osadzonych.

Sędzia federalny James Brady nakazał bezwarunkowe zwolnienie Woodfoksa. Już w listopadzie 2014 roku sąd apelacyjny orzekł, że mężczyzna powinien wyjść na wolność, ale decyzja ta została anulowana przez sąd stanowy w lutym. Brady wymienił pięć okoliczności łagodzących, umożliwiających natychmiastowe i bezwarunkowe zwolnienie Woodfoksa, w tym jego wiek i zły stan zdrowia oraz fakt, że już dwa razy był sądzony za to samo przestępstwo.

Brady zablokował prokuratorom z Luizjany możliwość sądzenia Woodfoksa po raz trzeci. Ale rzecznik prokuratora generalnego już zapowiedział apelację od tej decyzji, by "upewnić się, że morderca zostanie w więzieniu i pozostanie w pełni odpowiedzialny za swoje czyny".

(mpw)