Brytyjska policja poszukuje ludzi, którzy mogli widzieć George’a Michaela przed śmiercią. Wciąż nie wiadomo, co było jej dokładną przyczyną. Piosenkarza znaleziono w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia w jego domu. Brytyjskie media opublikowały dziś kolejną porcję materiałów na temat bujnego życia artysty.

Powołując się na 59-letniego Brazylijczyka mieszkającego w Australii, George Michael uzależniony był od antydepresantów i wypijał codziennie olbrzymią ilość coca-coli. Obaj panowie spotkali się w 2013 roku za pośrednictwem internetu.

Jak donoszą brytyjskie media, piosenkarz skontaktował się z Brazylijczykiem na stronach przeznaczonych dla homoseksualistów. Przyjął go w swojej rezydencji w Sydney. Według tej relacji George Michael już wtedy był wyraźnie nieszczęśliwy.

Jak podkreśla Brazylijczyk, na samą myśl o świętach Bożego Narodzenia dostawał gęsiej skórki.

Również sąsiedzi George’a Michaela z wioski pod Oxfordem przyznają, że w ostatnich tygodniach przed śmiercią nie był w najlepszej formie.

Widziałam go w naszej lokalnej restauracji. Nie wyglądał dobrze. Z szacunku nie zaczepialiśmy go, bo był z przyjaciółmi - mówi sąsiadka piosenkarza.

Wciąż nieznane są przyczyny śmierci artysty. Początkowo mówiono o niewydolności serca, jednak sekcja zwłok nie przyniosła definitywnych rezultatów. Zlecono dodatkowe badania, na których wyniki wciąż czekamy.

(łł)