„Lechu – Bolek” i „zdrajca” – takimi okrzykami grupa Polaków próbowała zakłócić wystąpienie Lecha Wałęsy na kongresie partii Libertas w Rzymie. Były polski prezydent zaznaczył, że popiera lidera tego ugrupowania – Irlandczyka Declana Ganley’a, a nie samą partię.

Widzę miejsce dla was. Jest miejsce w Europie dla różnych pomysłów. Za mało ludzi chodzi na wybory, programy są niedobre, za duża biurokracja, więc w diagnozie waszej ja się zgadzam - mówił w czasie wystąpienia Wałęsa. Były prezydent chwalił szefa Libertasu: Ten szef ma intelekt, ten szef ma pomysły, ja temu szefowi uwierzyłem.

Wałęsa w rozmowie z polskimi dziennikarzami zaznaczył, że nie żałuje swego przyjazdu i obecności na zjeździe partii Libertas. Zaznaczył, że okrzyki jego przeciwników, gdy przemawiał, najbardziej zaszkodziły ugrupowaniu Ganley’a.

Szefem ugrupowania jest Declan Ganley, multimilioner z Irlandii, któremu przypisuje się znaczącą rolę w odrzuceniu przez Irlandczyków Traktatu Lizbońskiego w ubiegłorocznym referendum. Wiceprezesem Libertas Polska jest Artur Zawisza, który opuścił Prawo i Sprawiedliwość. Do tego ugrupowania należą też byli posłowie Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony.