Declan Ganley to wróg numer jeden dla zwolenników ściślejszej politycznej integracji Unii Europejskiej. To właśnie on przyczynił się do odrzucenia przez Irlandczyków Traktatu Lizbońskiego. Kontakty z tym człowiekiem wywołują wściekłość europejskiej lewicy. Przekonał się o tym ostatnio prezydent Czech Vaclac Klaus, potraktowany za to z buta przez butnych europarlamentarzystów.

Irlandzki ironiczny Rejtan twierdzi, że wszystko robi w imię demokracji, której – jego zdaniem – w Unii Europejskiej brakuje. Ganley rozmawia nawet z polskimi partiami politycznymi, a 20 grudnia przyjeżdża do Polski. Rozmawiam z wieloma osobami w Polsce, ale na razie nie chcę podawać nazwisk - powiedział korespondentce RMF FM.

Ganley chciałby mieć na swojej liście do Parlamentu Europejskiego także deputowanych z naszego kraju. Jak się dowiedziała Katarzyna Szymańska-Borignon, już kilku polskich europarlamentarzystów, raczej drugi, a nawet trzeci garnitur, podpisało deklarację udziału w jego ruchu.