Wtorek jest drugim dniem strajku pracowników transportu publicznego w Atenach. Nie jeździ metro, autobusy i trolejbusy. Pracownicy protestują przeciwko coraz twardszej polityce oszczędnościowej rządu i zakładanym redukcjom zatrudnienia.

Na ulicach stolicy Grecji utworzyły się gigantyczne zatory. Ludzie tłoczyli się tramwajach, inni usiłowali dostać się do pracy samochodami, taksówkami bądź pieszo.

Chaos w centrum miasta pogłębi zaplanowana na południe seria demonstracji pracowników urzędów skarbowych i celników. Wieczorem mają demonstrować policjanci i przeciwnicy planowanego przez rząd wzrostu podatków od nieruchomości.

Protesty te, organizowane przez zarówno prawicowe, jak lewicowe związki zawodowe, spowodowane są wprowadzanymi przez rząd planami rygorystycznych rozwiązań oszczędnościowych, niezbędnych, by nadal korzystać z międzynarodowego pakietu ratunkowego, bez którego kraj ten musiałby ogłosić bankructwo.

Na jutro w Atenach zapowiadany jest strajk całego transportu miejskiego, włącznie z taksówkami, które mają strajkować także w czwartek. Pracownicy transportu protestują przeciwko cięciom płac i planom zwolnień, a taksówkarze przeciwko otwarciu sektora na konkurencję.

Kolejny strajk transportu w greckiej stolicy planowany jest na piątek i ma objąć metro, tramwaje i pociągi podmiejskie.