Uprowadzona w Lipsku w Niemczech 12-latka została uwolniona po tym, jak sama wezwała na pomoc policję. 36-letni mężczyzna w biały dzień wciągnął wracające ze szkoły dziecko do Forda Transita, zamknął w bagażniku i odjechał. Na szczęście nie zabrał dziewczynce telefonu komórkowego.

Uprowadzona w Lipsku w Niemczech 12-latka została uwolniona po tym, jak sama wezwała na pomoc policję. 36-letni mężczyzna w biały dzień wciągnął wracające ze szkoły dziecko do Forda Transita, zamknął w bagażniku i odjechał. Na szczęście nie zabrał dziewczynce telefonu komórkowego.
zdj. ilustracyjne /RAFAEL BEN ARI/CHAMELEONS EYE /PAP/EPA

Uprowadzona 12-latka zadzwoniła na numer alarmowy, powiedziała, co jej się przydarzyło i jak się na nazywa. Dokładnie opisała miejsce, z którego została porwana, a także samochód, do którego została siłą wciągnięta.

Zostałam uprowadzona białym transporterem, na boku ma duży, zielony napis zaczynający się na literę M - powiedziała dyspozytorowi.

Po chwili dodała przerażonym głosem: Teraz się zatrzymuje i na koniec wybłagała: Ratujcie mnie!

Dzięki informacjom przekazanym przez rezolutną dziewczynkę, niemiecka policja szybko namierzyła pojazd i zorganizowała obławę na porywacza.

Okazał się nim być 36-letni Frank L., skazany wcześniej za pornografię dziecięcą. Mężczyzna miał od dwóch lata sądowy zakaz zbliżania się do dzieci. 

(j.)