​Turecki rząd pod przewodnictwem prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana zatwierdził w poniedziałek wieczorem przedłużenie o trzy miesiące stanu wyjątkowego, wprowadzonego w tym kraju po nieudanej próbie puczu z lipca zeszłego roku - poinformował wicepremier Turcji Numan Kurtulmus podczas konferencji prasowej w Ankarze.

​Turecki rząd pod przewodnictwem prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana zatwierdził w poniedziałek wieczorem przedłużenie o trzy miesiące stanu wyjątkowego, wprowadzonego w tym kraju po nieudanej próbie puczu z lipca zeszłego roku - poinformował wicepremier Turcji Numan Kurtulmus podczas konferencji prasowej w Ankarze.
Demonstracja przeciwników prezydenta Recepa Erdogana /TOLGA BOZOGLU /PAP/EPA

Wcześniej za przedłużeniem stanu wyjątkowego opowiedziała się Rada Bezpieczeństwa Narodowego. Według tego organu doradczego działanie to służy "ochronie naszej demokracji, praworządności, jak również praw i swobód naszych obywateli" - podała agencja prasowa Anadolu.

Stan wyjątkowy, który w Turcji został wprowadzony 20 lipca i miał początkowo trwać trzy miesiące, był już dwukrotnie przedłużany, po raz ostatni w styczniu. Pozwala on na ograniczenie albo zawieszenie niektórych praw i wolności obywatelskich bez konieczności zmiany ustaw za zgodą parlamentu. Daje także dodatkowe uprawnienia władzom różnych szczebli i policji.

Zdaniem obserwatorów rząd wprowadził stan wyjątkowy, aby przeprowadzić czystkę w aparacie państwowym i usunąć z niego osoby, które władze uznały za zwolenników przebywającego na emigracji w USA islamskiego kaznodziei Fethullaha Gulena. Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan oskarża go o zorganizowanie puczu w Turcji.

Od czasu wprowadzenia stanu wyjątkowego zwolniono z pracy lub zawieszono w obowiązkach ok. 120 tys. osób; aresztowano ponad 50 tys. osób.

Obserwatorzy OBWE i RE surowo ocenili referendum w Turcji

Niedzielne referendum w Turcji w sprawie zmiany systemu rządów z parlamentarnego na prezydencki nie spełniało międzynarodowych standardów - oceniła w poniedziałek misja obserwatorów z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) oraz Rady Europy.Wcześniej główne opozycyjne ugrupowanie w Turcji - Partia Ludowo-Republikańska (CHP) - wezwała państwową komisję wyborczą do unieważnienia niedzielnego referendum konstytucyjnego. CHP ponownie zwróciła uwagę na nieprawidłowości podczas głosowania.

Wiceszef CHP Bulent Tezcan ocenił, że "jest tylko jeden sposób, aby zakończyć dyskusje na temat legalności i na uspokojenie ludzi - Najwyższa Komisja Wyborcza (YSK) musi unieważnić głosowanie". Dzień wcześniej CHP zwracała uwagę, że w referendum ws. zmiany systemu rządów z parlamentarnego na prezydencki były podejmowane nielegalne działania na rzecz rządu. Podkreślano, że dopuszczono m.in. niepodstemplowane karty do głosowania.

Kilka godzin temu Najwyższa Komisja Wyborcza (YSK) oceniła, że karty do głosowania i koperty wykorzystane do przeprowadzenia w Turcji referendum były ważne. Szef YSK Sadi Guven powiedział dziennikarzom, że podjęta w ostatniej chwili decyzja o wykorzystaniu niepodstemplowanych kart do głosowania nie była czymś nadzwyczajnym, a władze w przeszłości dopuszczały do takich praktyk.

W niedzielnym referendum konstytucyjnym w Turcji zwyciężyli zwolennicy prezydenckiego system rządów, który zastąpi dotychczasowy system parlamentarny; było ich o 1,25 mln więcej niż głosujących przeciwko wprowadzaniu zmian - informował Guven.

Do przeliczenia pozostaje jeszcze 600 tys. kart do głosowania - mówił Guven, podkreślając zarazem, że nie jest to znacząca liczba, "co pozwala już teraz stwierdzić, że zmiany, których dotyczyło referendum, zostały przyjęte". Szef YSK zapowiedział, że ostateczne wyniki zostaną podane do wiadomości publicznej w ciągu 10-11 dni.

(ph)