Zaskakująca decyzja Donalda Trumpa - prezydent USA zmienił stanowisko w sprawie ujawnienia akt dotyczących Jeffreya Epsteina. Po tygodniach nacisków na republikanów, by blokowali głosowanie nad projektem ustawy, gospodarz Białego wezwał członków swojej partii w Izbie Reprezentantów do poparcia pełnej publikacji dokumentów.

  • Donald Trump wezwał republikanów w Izbie Reprezentantów do poparcia ujawnienia pełnych akt sprawy Jeffreya Epsteina, mimo wcześniejszych prób blokowania głosowania w tej sprawie.
  • Część republikanów poparła inicjatywę demokratów, co przesądziło o przeprowadzeniu głosowania nad ustawą w najbliższym tygodniu.
  • Wcześniejsze dążenie amerykańskiego prezydenta do zablokowania projektu doprowadziło do jego otwartego konfliktu z kongresmenką Marjorie Taylor Greene, którą publicznie skrytykował i wycofał dla niej swoje poparcie.
  • Zajrzyj na stronę główną RMF24.pl - znajdziesz tam więcej ważnych informacji z Polski i ze świata.

"Jak powiedziałem w piątkowy wieczór na pokładzie Air Force One mediom, szerzącym fałszywe wiadomości, republikanie w Izbie Reprezentantów powinni zagłosować za ujawnieniem akt Epsteina, ponieważ nie mamy nic do ukrycia i czas skończyć z tym demokratycznym szwindlem radykalnych lewicowych szaleńców, którzy chcą odwrócić uwagę od wielkiego sukcesu Partii Republikańskiej" - napisał Donald Trump we wpisie na swoim portalu społecznościowym Truth Social.

Zaznaczył jednocześnie, że niektórzy członkowie jego partii są "wykorzystywani" przez demokratów, którzy z powodów politycznych chcą skupiać uwagę na sprawie Jeffreya Epsteina. Zaznaczył jednak, że Izba Reprezentantów może otrzymać wszelkie dokumenty, "które jej się należą według prawa".

Do tej pory Donald Trump i Biały Dom wywierał na republikańskich kongresmenów silny nacisk, by nie popierali oni projektu ustawy nakazującego pełne ujawnienie przez Departament Sprawiedliwości akt tego amerykańskiego finansisty, skazanego za przestępstwa seksualne.

Wysiłki te okazały się bezskuteczne, bo czterech republikańskich kongresmenów złożyło podpisy pod petycją demokratów, by wymusić głosowanie w tej sprawie. Dzięki temu głosowanie ma odbyć się w nadchodzącym tygodniu i sukces inicjatywy jest niemal pewny niezależnie od stanowiska prezydenta. Dalszy los legislacji nie jest jasny, bo wymaga ona także głosowania w Senacie oraz podpisu prezydenta.

Trump nakazał wszczęcie śledztwa

Dotychczas Departament Sprawiedliwości opublikował ok. 30 tys. stron dokumentów w sprawie Epsteina, lecz znaczna część z nich została okrojona. Administracja Trumpa twierdziła dotąd, że reszty dokumentów nie może ujawnić ze względów prawnych.

W piątek Trump - w odpowiedzi na coraz częstsze pytania dotyczące jego relacji z Epsteinem w świetle ujawnionych przez Kongres e-maili pedofila - nakazał prokuraturze wszczęcie śledztwa w sprawie związków Billa Clintona oraz innych demokratów i wspierających ich ludzi z Epsteinem. Ze względu na nowe dochodzenie Departament Sprawiedliwości może odmówić publikacji akt objętych śledztwem.

Trump wszedł w konflikt ze swoją sojuszniczką

Wcześniejsze dążenie amerykańskiego prezydenta do zablokowania projektu doprowadziło m.in. do jego otwartego konfliktu z jedną z dotychczas najwierniejszych sojuszniczek prezydenta w Izbie Reprezentantów, kongresmenką Marjorie Taylor Greene. W piątek Trump oficjalnie wycofał swoje wsparcie dla polityczki, którą określił mianem "zdrajczyni" ("Marjorie Traitor Greene").

Kongresmenka ze skrajnej prawicy powiedziała w niedzielnym wywiadzie dla telewizji CNN, że z powodu ataków Trumpa zaczęła otrzymywać pogróżki. Odnosząc się do jej słów podczas rozmowy z dziennikarzami na lotnisku we Florydzie, prezydent Trump bagatelizował sprawę. O kim mowa, o Marjorie Traitor Greene? Nie sądzę, by jej życie było zagrożone. Szczerze mówiąc, nie sądzę, by ona kogokolwiek obchodziła - powiedział.