Szczątki odnalezione w piwnicach cerkwi w Głębokiem, to nie Polacy zamordowani przez NKWD - twierdzi białoruska prokuratora. Cytowany przez agencję Interfax prokurator Anatolij Siewriukow mówi, że nie ma żadnych dowodów, by mówić o rozstrzelanych, bowiem ludzie ci zmarli śmiercią naturalną w okresie budowy świątyni.

To zaskakujące oświadczenie, bo zaledwie kilka dni temu świadkowie twierdzili, że przy odkrytych szczątkach 21 osób znaleziono np. paczkę przedwojennych polskich papierosów wytwórni „Progress”.

Co ciekawe, nie ani słowa o badaniu szczątków i na pewno nie badali ich specjaliści, a mimo to prokurator z całkowitą pewnością twierdzi, że to szczątki mnichów najprawdopodobniej z XIX wieku. Dodaje, że żadnych kul, ani łusek nie znaleziono. Jednak wcześniej historycy, jak Igor Kuzniecow, czy dziennikarz Władimir Skrabatun twierdzili, że mamy do czynienia z Polakami, których w tej okolicy NKWD masowo mordowało.