Nie milkną słowa oburzenia po próbie zamachu na premiera Iraku Mustafę al-Kazimiego, którego rezydencję zaatakowano rano z użyciem dronów. Atak potępiły USA, Arabia Saudyjska, Iran, a także Polska. Premier nie ucierpiał, zginęło natomiast sześciu żołnierzy.

Sprawcy zamachu wystrzelili w sumie trzy drony w kierunku rezydencji premiera, spośród których dwa zostały przechwycone przez wojska specjalne odpowiedzialne za jej ochronę - pisze agencja INA powołując się na źródła w ministerstwie spraw wewnętrznych. Trzeci uderzył w rezydencję, powodując eksplozję i częściowe zniszczenia. Na zdjęciach opublikowanych przez agencję INA oprócz zdewastowanej fasady widać też kompletnie zniszczony rządowy SUV.

W momencie przeprowadzenia ataku w stojącym oddzielnie budynku ochrony znajdowało się sześciu funkcjonariuszy ochrony osobistej Kazimiego. Cała szóstka zginęła na posterunku - poinformowała agencja Reutera.

Premier poinformował na Twitterze o stanie swojego zdrowia

Sam premier nie ucierpiał i "pozostaje w doskonałym zdrowiu" - zaznaczyło w swym komunikacie naczelne dowództwo irackich sił zbrojnych. "Czuję się dobrze, dzięki Bogu, i wzywam do spokoju oraz powściągliwości ze strony wszystkich dla dobra Iraku" - napisał sam Kazimi na Twitterze zaraz po ataku.

Stany Zjednoczone potępiły atak na rezydencję irackiego premiera w Bagdadzie, oferując pomoc w śledztwie i ściganiu sprawców ataku. 

Ten jawny akt terroryzmu, który zdecydowanie potępiamy, był wymierzony w serce irackiego państwa - oświadczył rzecznik Departamentu Stanu Ned Price. 

Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało komunikat

Próbę zamachu na premiera Iraku potępiła także Polska. 

"Odrzucamy wszelkie próby destabilizacji i akty terroru oraz działania wymierzone w proces demokratyzacji Republiki Iraku" - czytamy w komunikacie rzecznika polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Łukasza Jasiny.

"Wzywamy wszystkie strony do powstrzymania się od przemocy, zachowania spokoju i rozwagi oraz prowadzenia dialogu politycznego na rzecz deeskalacji napięcia, w interesie bezpieczeństwa wszystkich obywateli Iraku i stabilności w regionie" - dodał rzecznik MSZ.

"Tchórzowski atak terroru"

Próbę zamachu na szefa irakijskiego rządu potępiły również władze Arabii Saudyjskiej. Minister spraw zagranicznych tego kraju Fajsal ibn Farhan as-Saud nazwał atak "tchórzowskim aktem terroru". Jego wypowiedź cytuje telewizja Al-Arabiya.

Słowa oburzenia napłynęły też z Iranu. Sekretarz Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ali Szamkani uznał atak za przejaw "nowej rebelii organizowanej z poduszczenia obcych think-tanków. W każdym razie to do nich prowadzi ślad" - napisał na Twitterze.

Kto stoi za próbą zamachu?

Pojawiające się w mediach sugestie, że za zamachem mogły stać wspierane przez Iran szyickie bojówki Kataib Hezbollah w Iraku, zostały zakwestionowane przez ich przedstawiciela, który odpowiada za sprawy bezpieczeństwa w tej organizacji. "Z tego, co wiem w Iraku nie ma osoby, która chciałaby marnować drony na dom byłego już premiera" - oświadczył Abu Ali Al-Askari w publikacji zamieszczonej na Telegramie.

Kataib Hezbollah - przypomina Reuters - zachowuje wrogie nastawienie wobec Kazimiego, a ponieważ nie uznaje rezultatów niedawnych wyborów do parlamentu, uważa go za "byłego" szefa rządu.

Agencje podkreślają, że do próby zamachu doszło po masowych manifestacjach w piątek, których uczestnicy protestowali przeciwko rezultatom niedawnych wyborów, wyrażając niezadowolenie z powodu skurczenia się liczby mandatów, jakimi dysponowały w parlamencie proirańskie szyickie milicje.

Piątkowe demonstracje zostały brutalnie stłumione przez policję, która użyła gazu łzawiącego i granatów hukowych. Zginęła jedna osoba.

Reuters przypomina, że szyickie milicje Kataib Hezbollah podobnie jak inne formacje paramilitarne czynnie uczestniczyły w tłumieniu protestów społecznych w 2019 r., przyczyniając się do śmierci blisko 600 osób. Tym należy tłumaczyć niechęć Irakijczyków do tych formacji wyrażoną w niedawnym głosowaniu - podkreślają niezależni analitycy.