Za Oceanem dziś republikańskie ostatnie starcie - superwtorek, czyli dzień, kiedy prawybory odbędą się aż w 10 stanach. Jeżeli wygra Mitt Romney to właściwie partyjną nominację w walce o fotel prezydenta USA będzie mieć w kieszeni. Gra toczy się o 419 głosów elektorskich na sierpniowy zjazd partii. Obok Romneya inni kandydaci to Newt Gingrich, Rick Santorum i Ron Paul.

Trwa zaciekła kampania, sztaby są w pełnej gotowości. Czy Santorum zagrozi Romneyowi, który jest faworytem tego wyścigu? Ten pierwszy odwołuje się do wartości chrześcijańskich, drugi zapowiada obniżenie podatków. Romney jest jedynym, który może wygrać wybory pod koniec roku - powiedział naszemu korespondentowi za Oceanem Pawłowi Żuchowskiemu jeden z wyborców.

Najważniejsza jest wygrana w stanie Ohio. Żaden republikanin nie został nigdy wcześniej prezydentem bez zwycięstwa w tym stanie. Problem w tym, że i tak według sondaży zdecydowanie największe szanse na zwycięstwo w jesiennych wyborach ma obecnie urzędujący prezydent, Barak Obama. To przerażające co republikanie chcą zrobić ludziom i mam nadzieję, że ludzie zdają sobie sprawę, że oni chcą zredukować wydatki na edukację i opiekę socjalną. Oni są bardzo bogaci i chcą zapewnić ulgi podatkowe bogatym a to nie jest w porządku. Mam więc nadzieję, że Obama wygra - mówi mieszkanka Waszyngtonu.

Romney na fali, akcje Santoruma spadły

Według najnowszego sondażu "Wall Street Journal" i telewizji NBC News Romneya popiera teraz 38 procent republikańskich wyborców, a jego najgroźniejszego rywala, byłego senatora Ricka Santoruma - 32 procent. Po 13 procent chce jako kandydata na prezydenta byłego przewodniczącego Izby Reprezentantów Newta Gingricha i kongresmana z Teksasu Rona Paula.

Oznacza to wyraźny wzrost notowań Romneya - o 10 punktów procentowych od stycznia - i spadek popularności Santoruma, który jeszcze niedawno prowadził w sondażach z Romneyem.

Dzięki poparciu republikańskiego establishmentu Romney dysponuje znacznie większymi funduszami na swoją kampanię wyborczą niż Santorum. Temu ostatniemu zaszkodziły też kontrowersyjne wypowiedzi. W jednym z przemówień oświadczył na przykład, że apele prezydenta Baracka Obamy o posyłanie młodzieży na uniwersytet to wyraz "snobizmu".

Sondaże wskazują również, że gdyby wybory odbyły się dziś, wszyscy kandydaci republikańscy przegraliby z Barakiem Obamą, chociaż Romney tylko minimalnie.