Aż 9 osób nie żyje po ataku białego mężczyzny na Afroamerykanów czytających biblię w historycznym kościele w Charleston w Karolinie Południowej. Wśród ofiar jest prawdopodobnie jeden z lokalnych polityków. Napastnik wciąż jest na wolności. A policja obawia się wybuchu zamieszek.

Według pierwszych doniesień, zamachowiec to 21-letni biały mężczyzna. Otworzył ogień do zgromadzonych w zabytkowym kościele w Charleston w Południowej Karolinie, należącym do największej kongregacji Afroamerykanów.

Mężczyzna wciąż jest poszukiwany.

W tym czasie w kościele było 11 osób, które wspólnie czytały biblię. Potwierdzono śmierć 9 z nich.

Opisując strzelaninę szef lokalnej policji Gregory Mullen powiedział, że doszło do zbrodni z nienawiści. To niepojęte, że ktoś w dzisiejszych czasach wchodzi do kościoła, gdy ludzie mają spotkanie modlitewne i odbiera im życie - skomentował. Dodał, że okolica została sprawdzona po wcześniejszym zagrożeniu bombowym w okolicy kościoła.

Atak białego mężczyzny na Afroamerykanów czytających Biblię w kościele, zwłaszcza w tym kościele, to jeden z najstarszych kościołów należących do Afroamerykanów, na pewno będzie odebrany przez czarnoskórych obywateli USA jako atak na tle rasowym.

W Stanach Zjednoczonych są bardzo wyraźne podziały. W ostatnich miesiącach wielokrotnie Afroamerykanie protestowali, choćby przeciwko brutalności policjantów, którzy ich zdaniem gorzej traktują czarnoskórych obywateli USA. Tak więc ta tragedia może doprowadzić do kolejnych protestów i zamieszek.

(j.)