Strzelanina na kampusie Uniwersytetu Stanowego Floryda. Dwie osoby zginęły, a kilka jest rannych. Sprawca został zatrzymany przez policję. Do sprawy odniósł się Donald Trump.
Strzały z broni palnej zgłoszono w południe w budynku Student Union na kampusie uniwersytetu w stolicy stanu Tallahassee.
Studentom i wykładowcom zalecono pozostanie w domach.
Wcześniej miejscowe służby medyczne poinformowały, że sześć osób trafiło do szpitala.
Na zajęcia na głównym kampusie uczelni uczęszcza ponad 42 tys. studentów.
Wkrótce po strzelaninie jej sprawca został zatrzymany. Okazało się, że za tragedie odpowiada 20-letni syn zastępczyni szeryfa, który miał dostęp do broni matki.
Ofiarami mężczyzny byli studenci.
Ryan Cedergren, 21-letni student komunikacji społecznej, powiedział, że on i około 30 innych osób ukryli się w kręgielni na niższym poziomie budynku Student Union po tym, jak zobaczyli ludzi uciekających z pobliskiego baru.
W tym momencie chodziło o przetrwanie - powiedział.
Donald Trump otworzył spotkanie w Gabinecie Owalnym w Białym Domu z premier Włoch Giorgią Meloni, komentując strzelaninę i podkreślając, że został w pełni poinformowany o sprawie.
To okropna rzecz. To okropne, że takie rzeczy się dzieją - powiedział prezydent USA.
"Nasze modlitwy są z naszą rodziną FSU, a stanowe organy ścigania aktywnie reagują" - napisał natomiast gubernator stanu Ron DeSantis na platformie X.