​Prezydent Serbii Aleksandar Vucić poinformował, że dziennikarz Stefan Cvietković, który zaginął w środę, został odnaleziony. Wiele też wskazuje, że w ogóle nie został porwany.

Vucić poinformował w piątek, że dziennikarzowi nic się nie stało. Śledczy twierdzą nawet, że samo porwanie Cvietkovicia było... wyreżyserowane.

Chcę poinformować obywateli, że Stefan Cvietković jest w naszych rękach, żyje i ma się dobrze. Jest na policji i pozostanie tam długi czas, gdyż ma wiele do wyjaśnienia - powiedział prezydent na konferencji w Belgradzie.

Cvietković zniknął w środę. Na ulicy znaleziono jego samochód, który był na chodzie i miał włączone światła. Obok pojazdu znaleziono bransoletkę od zegarka dziennikarza.

Wskazywano, że Cvietković naraził się wielokrotnie politykom i samorządowcom w Serbii i Kosowie. W ostatnich miesiącach prowadził śledztwo w sprawie morderstwa kosowskiego polityka Olivera Ivanovicia, który został zastrzelony na ulicy. Dziennikarz twierdził, że mordercy za zamach dostali 40 tysięcy euro.

Stefan Cvietković po odnalezieniu miał policji powiedzieć, że porwały go zamaskowane osoby, jednak ani na ubraniu ani w jego samochodzie nie znaleziono śladów DNA, które mogłyby wskazywać na obecność innych ludzi. Dziennikarz miał zostać znaleziony nieopodal swojego domu.

Serbskie "Nowosti" podają, że Cvietković dziesięć dni przed porwaniem był w Prisztinie w towarzystwie biznesmenów ze wschodniej Serbii. W dniu "porwania" miał także kontaktować się z osobami z Kosowa i Macedonii.

(az)