Po raz pierwszy migranci z Maroka użyli "powietrznego pontonu" - o wiele tańszego, mniej niebezpiecznego i zapewniającego dużo wyższą efektywność od łodzi, których zwykle używają, aby dopłynąć do wybrzeży Hiszpanii - komentuje dziennik "ABC". W piątek późnym wieczorem przybyli do Palma de Mallorca samolotem, ale bez przechodzenia przez żadne kontrole lotniskowe. Wystarczyło wykupienie biletu na samolot lecący z Casablanki (Maroko) do Istambułu (Turcji), którego koszt to nieco ponad 200 euro.

Tuż po rozpoczęciu podróży jeden z pasażerów zaczął symulować śpiączkę cukrzycową. Wiedział, że międzynarodowe przepisy żeglugi powietrznej zobowiązują do pilnego lądowania w przypadkach wymagających natychmiastowej pomocy medycznej. Airbus tanich linii lotniczych Air Arabia Maroc skierował się na lotnisko w Palma de Mallorca i wylądował na najbardziej oddalonym pasie terminalu.

Kiedy medycy ze służb ratowniczych otworzyli drzwi samolotu, aby ewakuować chorego, nagle ponad 20 pasażerów rzuciło się do wyjścia. Proszę pozwolić nam pracować, proszę cofnąć się do tylu - nawoływali medycy. Jednak ponad 20 pasażerów szturmem opuściło samolot i rozbiegło po płycie lotniska. Po przywiezieniu chorego do szpitala okazało się, że jest całkowicie zdrowy i tylko symulował chorobę. Został zatrzymany przez policję.

Ze względu na obecność pasażerów na płycie lotniska w nocy z piątku na sobotę zawieszono ruch samolotowy. Dotknęło to ok. 50 lotów.

Gwardia Cywilna do tej pory aresztowała 12 odnalezionych imigrantów, którzy przeskoczyli ogrodzenie lotniskowe i przebiegli kilka kilometrów do pobliskiej gminy.

Według danych policji, co najmniej 24 pasażerów zbiegło z samolotu. Teraz policja bada nowy sposób przedostawania się migrantów do Europy - "na chorego" w samolocie.