40 proc. rodziców w Wielkiej Brytanii pragnie krótszych wakacji dla dzieci. To wynik powakacyjnej ankiety przeprowadzonej na Wyspach. Rodzice w Wielkiej Brytanii czekają na początek nowego roku szkolnego z intensywnością odwrotnie proporcjonalną do ich pociech. Obie strony mają własne argumenty za i przeciw wydłużeniu wakacji.

Młodzi Brytyjczycy nie mogą narzekać na brak wolnego czasu. Ministerstwo oświaty ich rozpieszcza. W ciągu roku maja trzykrotnie tygodniowe ferie. Do tego należy dodać dwie przerwy świąteczne i prawie półtora miesiąca letnich wakacji. Zatem czasu wolnego od nauki mają sporo. I choć wakacje letnie zaczynają później niż polscy uczniowie - 22 lipca -  prosta arytmetyka sugeruje, że nie powinni narzekać. Dla nich to jednak za mało. Ich rodzicom też nie podoba się wakacyjny terminarz tyle, że chcą zupełnie czegoś innego niż ich dzieci.

Co przeszkadza rodzicom? Wydatki związane z przerwą od szkoły. Umilanie wolnego czasu po prostu kosztuje, a życie na Wyspach staje się coraz droższe. Poza tym, rodzice narzekają na problemy natury logistycznej - szczególnie gdy mają kilkoro dzieci w rożnym wieku, a każde chce spędzać wakacje gdzie indziej. Prędzej czy później tracą siły, cierpliwość i zaczynają marzyc o dzwonku rozpoczynającym rok szkolny. 

"Dzielimy się obowiązkami z mężem. Czasem muszę brać późne zmiany, żeby w lecie mógł się opiekować dziećmi w ciągu dnia"  - mówi jedna z młodych matek. Szkoła zapewnia opiekę dzieciom przynajmniej przez osiem godzin dziennie. Wiedzą, że są bezpieczne i nic złego nie może im się przytrafić, a to dla nich najważniejsze.

Tymczasem dla dzieci wakacje nigdy nie są za długie. Pod koniec sierpnia mogą zacząć się trochę nudzić, ale wystarczy, że przypomną sobie o egzaminach, zadaniu domowym i dyscyplinie, której trzeba się poddać, żeby nuda zamieniła się w przygodę.

"Spędzamy tyle czasu w szkole, wiec zasługujemy na długie wakacje. Mimo to już po dwóch tygodniach zaczynam myśleć, że trzeba będzie wrócić do szkoły"  - to tylko niektóre głosy młodych Brytyjczyków, którzy nie biorą sobie wyników takich ankiet do serca. Zdaniem komentatorów, harmonogram roku szkolnego to na Wyspach dobrze naoliwiony mechanizm, który po prostu działa. Nikt nie zamierza  przy nim majstrować.

(nm)